Burza wokół „audytu” Hali Olivia. Posłanka wspiera kibiców, były minister sportu kontroluje stan hali, którą dotował

– To nie był audyt, tylko kpina – tak sympatycy gdańskiego hokeja oceniają kontrolę przeprowadzoną przez miasto w Hali Olivia. Podobnego zdania jest posłanka Lewicy Beata Maciejewska, która zapowiada, że osobiście przeprowadzi wizytację obiektu. Na celowniku znalazł się też Adam Korol, dyrektor biura prezydenta ds. sportu u Urzędzie Miasta Gdańska. Dlaczego?

Audytu, takiego z prawdziwego zdarzenia, domagają się sympatycy hokeja. Ich zdaniem GKS Stoczniowiec nieudolnie zarządza halą, przez co dostęp do niej jest utrudniony, a infrastruktura, w tym zaplecze sanitarne – szatnie, łazienki – wymagają remontów. Miesiąc temu na antenie Radia Gdańsk mówił o tym Adam Rozenberg, były kierownik drużyny PKH LOTOS Gdańsk w materiale Piotra Puchalskiego:

– Przejeżdżając obok widzimy piękne światła, oświetlające tę halę, a w środku czas zatrzymał się w latach 80. Wiele elementów pamięta jeszcze datę budowy hali. I nie mówię tu o rzeczach takich jak podłogi, tu mówimy o drzwiach, krzesełkach, poręczach, przejściach, nawet pewnie farbie, jeśli ta się jeszcze nie złuszczyła. Kibice zgłaszali skargi dotyczące np. odpadających płytek w toaletach, wody wlewającej się spod pryszniców do szatni.

Na zarzuty kibiców odpowiedział, także na antenie radia, Marek Kostecki prezes stowarzyszenia GKS Stoczniowiec, które zarządza dzierżawioną od miasta halą:

– Przypomnę, że obiekt ma 50 lat, tu ciągle wymagana jest praca, jakiś remont. Ten obowiązek jest przełożony na Stoczniowca i my to wykonujemy w miarę posiadanych środków. Jeżeli Międzynarodowa Unia Łyżwiarska zaakceptowała obiekt na mistrzostwa Europy, które odbędą się w styczniu w Gdańsku, to znaczy, że nie jest tak źle.

„NIEDOSTĘPNA HALA”

Stan sanitariatów nie jest jednak jedynym zmartwieniem sympatyków hokeja. Ich zdaniem zreformować należy sposób zarządzania halą.

– Inne obiekty mają cennik, grafik, można zadzwonić i telefonicznie umówić wynajem. W Hali Olivia jest to niemożliwe. Tutaj trzeba mieć stowarzyszenie kultury fizycznej, później trzeba podpisać umowę, dopiero później jest możliwość, żeby taki obiekt wynająć. I to nie na zasadzie konkursu, bo rozumiem, że hala byłaby tak obłożona, zarząd organizowałby konkurs na wynajem lodowiska – mówi Adam Rozenberg.

Koszt wynajęcia tafli na godzinę wynosi 900 zł netto, co także może być deprymujące dla amatorskich grup, chociaż zorganizowane kluby otrzymują zniżki.

Te ostatnie problemy, czyli dostępność hali dla zwykłych mieszkańców, sprawiły, że sprawą zajęła się posłanka Lewicy Beata Maciejewska. Jak mówi, nawiązała kontakt z Adamem Korolem, by ułatwić mediację zaangażowanym w sprawę społecznikom. Liczono na to, co sugerowano w pismach, że w audycie uczestniczyć będą mogli kibice i przedstawiciele biura poselskiego. Niestety dla nich, posłanki nikt nie poinformował o dacie kontroli i ta odbyła się bez angażowania strony społecznej.

NIE O TAKI AUDYT CHODZIŁO?

Przede wszystkim jednak, doszło do, jeśli można to tak określić, nieporozumienia. I kibice, i posłanka liczyli na „audyt z prawdziwego zdarzenia”, który gruntownie prześwietli działanie hali, sposób zarządzania nią i jej stan. Natomiast miasto poprzez instytucję zarządzającą jego nieruchomościami, czyli Gdańskie Nieruchomości, przeprowadziło „przegląd”, o którym jeszcze w poprzednim miesiącu prezes Kostecki powiedział: – Nie obawiam się kontroli, cieszę się, że będę gościł miasto. Taka kontrola jest przeprowadzana sukcesywnie, tylko teraz została zapowiedziana. Co roku musimy robić przeglądy, co roku robimy remonty.

Główne remonty i inwestycje hali finansowane są z dwóch źródeł: dotacji miejskich oraz tych przyznawanych klubowi przez ministra sportu, w mniejszej części ze środków własnych klubu. Prezes chwali się biegłością w pozyskiwaniu pieniędzy z ministerstwa.

DYREKTOR KONTROLUJE SIEBIE?

I tu ponownie pojawia się nazwisko Adama Korola, który brał udział w ostatnim „audycie”, będącym w zasadzie jednodniową kontrolą stanu technicznego. Chodzi bowiem o to, że kontrolując halę, dyrektor biura ds. sportu, kontroluje także siebie z czasów, gdy był ministrem sportu i turystyki w rządzie Ewy Kopacz, a zatem odpowiadał za milionowe dofinansowanie obiektu przeznaczone na jego modernizację.

Czy dyrektor uważa, że zarzuty tego typu są zasadne? Tego dowiemy się, gdy odpowie na pytania przesłane referatowi prasowemu urzędu miasta. Jego słowa cytujemy zatem we fragmencie komunikatu dotyczącym kontroli:

„- W trakcie kontroli sprawdzaliśmy warunki techniczne panujące w obiekcie, zarówno główną arenę wraz z trybunami, ale także zaplecze socjalne, czyli m.in. szatnie. Bo ważne są nie tylko warunki, w których odbywają się mecze, ale także możliwości skorzystania z łazienek i szatni przez samych zawodników – mówi Adam Korol.

Według autorów raportu hala Olivia spełnia obecnie wszystkie wymogi techniczne niezbędne do przeprowadzania imprez sportowych: Obiekt jest wykorzystywany przez Użytkownika zgodnie z jego przeznaczeniem, tj. na działalność sportowo-rekreacyjną. Książka Obiektu Budowlanego dla nieruchomości, zawiera odpowiednie zapisy, uwzględniające aktualne protokoły, przeglądy dla wszystkich branż wynikających wprost z Ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo Budowlane – piszą autorzy raportu.

Uchybienia dotyczą głównie bieżącej wymiany najczęściej zużywającego się wyposażenia zaplecza.

– Na podstawie wyników przeprowadzonej kontroli, wskazuje się, że konieczne jest podniesienie standardu części socjalnej obiektu (sanitariaty, szatnie) i takie jest oczekiwanie miasta Gdańska, jako właściciela obiektu – podsumowuje Adam Korol” (raport kontroli >>> TUTAJ)

„TO JEST ŚMIECHU WARTE”

Czy tego typu kontrola zamknie usta kibicom? Już teraz zapowiadają oni, że nadal będą walczyć. Dodatkowo zyskali silnego sprzymierzeńca – posłankę, która postanowiła, że sprawę „audytu” poruszy na czwartkowej sesji rady miasta.

– Audyt w takiej hali, który trwa jeden dzień? To jest śmiechu warte. Audyt z prawdziwego zdarzenia to nie jest audyt, który trwa kilka godzin. To nie jest audyt, który jest przeprowadzany we własnym gronie. Do takiego audytu musi zostać powołana niezależna instytucja czy grupa ekspertów. Muszą zostać postawione konkretne pytania. I to nie może dotyczyć tylko kwestii technicznych – tylko tego, czy zrobione są przeglądy, czy też nie – musi dotyczyć także tego, czy ten obiekt oddany w zarządzanie prywatnemu stowarzyszeniu spełnia swoje funkcje. To obiekt strategiczny z punktu widzenia historycznego i sportowego. Nie może on wyglądać jak prywatny folwark, bo to własność gdańszczan i gdańszczanek. Uważam, że potencjał tego miejsca jest marnowany – powiedziała Beata Maciejewska.

Pikanterii sprawie dodają kolejne publikacje osoby ukrywającej się pod nickiem Janusz Ch. W mediach społecznościowych osoba ta zamieszcza kolejne dokumenty, zadając władzom gdańska niewygodne pytania.


Piotr Puchalski

Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj