Obostrzenia zostały przedłużone do 31 stycznia. Tymczasem co trzecia firma obawia się bankructwa, a państwo dostało pierwsze pozwy za lockdown. O sytuacji pandemicznej w gospodarce Iwona Wysocka rozmawiała w audycji „Ludzie i Pieniądze” z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności”, oraz Grzegorzem Pellowskim, trójmiejskim piekarzem, mistrzem cukiernictwa.
– Zawsze, jak wprowadza się tego typu działania w gospodarce i społeczeństwie, trzeba ważyć ryzyka i potencjalne korzyści. Patrząc na stan gospodarki, na to, że my za chwilę nie będziemy w stanie się bronić przed chorobą, bo pozbawimy się narzędzi i ludzie nie będą mieli pieniędzy, to skutki tych zjawisk mogą być dużo gorsze od COVID-u. Każde życie jest ważne, ale pamiętajmy, że ogromna część ludzi, która umiera, i tak by umarła. COVID-19 tylko dopełnił całej sytuacji. Ważąc ryzyka i skutki obostrzeń, lekarstwo okazuje się więc dużo gorsze od choroby. Musimy wrócić do źródła. Dezynfekcja, dystans społeczny i maseczki. Nikt nie jest w stanie bardziej się zabezpieczyć przed wirusem niż my sami – powiedział Marek Lewandowski.
– Mam kolegów, którzy pobudowali ogromne hotele i restauracje, pozaciągali milionowe kredyty. I teraz oni stoją przed katastrofą życiową. Często są to tragedie rodzinne, gdzie składają się całe pokolenia, żeby syn czy córka otworzyli swój pierwszy biznes. I naraz państwo wszystko zamyka i nie pozwala na prowadzenie tego. Ja się nie dziwię, że może pojawić się narodowe nieposłuszeństwo i ludzie zaczną sami otwierać firmy, bo stoją przed katastrofą życiową – ocenił Grzegorz Pellowski.