Od soboty aleją Grunwaldzką w Gdańsku pojedziemy wolniej. Czy wzrost bezpieczeństwa zrekompensuje straty czasu?

202102165017

Coraz bliżej odważnej zmiany na głównej arterii Gdańska. Decyzją radnych, na alejach Grunwaldzkiej i Zwycięstwa, dopuszczalna prędkość zostanie ograniczona do 50 km/h. Ta decyzja wywołała spore emocje wśród kierowców. Jednak liczne obawy studzi dr Wojciech Kustra z Politechniki Gdańskiej, który tłumaczy, że zmiany nieznacznie spowolnią ruch, a znacząco poprawią bezpieczeństwo. 

Na samej alei Grunwaldzkiej zdarzeń jest naprawdę sporo. W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano ich ponad 2.5 tysiąca. – To prawie 800 zdarzeń rocznie, czyli około 2,5 zdarzenia dziennie. To wpływa na przepustowość tej drogi – tłumaczy wykładowca Politechniki Gdańskiej.


„PEWNA GRUPA LUDZI PONOSI STRATY”

Prędkość na głównej arterii Gdańska zostanie ograniczona z 70 do 50 km/h. Władze miasta tłumaczą, że ten ruch ma powstrzymać zapędy kierowców, traktujących ten odcinek jak autostradę. Urzędnicy przypominają, że tylko w październiku i listopadzie ub.r. na alei Grunwaldzkiej życie straciło dwóch rowerzystów.

– Jednym z kluczowych aspektów jest ponoszenie różnego rodzaju kosztów. Mamy coś takiego, co się nazywa „wizja zero”, czyli chcemy mieć zero ofiar śmiertelnych i ciężko rannych na drogach. To powoduje, że musimy ponieść jakiś koszt. Jedynym zyskiem, jeżeli chodzi o podniesienie dopuszczalnej prędkości, jest skrócenie czasu podróży. Natomiast przez to, że ta prędkość może być wyższa, ponosimy koszty. Nie może być tak, że kosztem lepszych warunków ruchu dla kierowców, pewna grupa ludzi ponosi straty. Mam tu na myśli śmierć, kalectwo lub straty materialne – podkreśla dr Wojciech Kustra.

NIEWIELE ZDARZEŃ Z PIESZYMI, DUŻA OFIAROCHŁONNOŚĆ

Na szczęście na głównej arterii Gdańska w małym procencie zdarzeń uczestniczą piesi. Jednak jak podkreśla badacz z PG, znaczna część tych wypadków ma tragiczne skutki.

– Tylko 2,2 proc. wszystkich zdarzeń dotyczy najechania na pieszych, ale jeżeli popatrzymy na ofiary ciężko ranne i śmiertelne, to jest to prawie 30 proc. Czyli widzimy, że jest mało zdarzeń, ale duża ofiarochłonność. Prędkość w jakiś sposób przyczynia się do konsekwencji zdarzeń. Im jest wyższa, tym większe są konsekwencje – podkreśla.

 

Wrzeszczański odcinek alei Grunwaldzkiej (Fot. Gdańsk.pl/Grzegorz Mehring)

MIASTA WCHŁANIAJĄ DROGI

Nauczyciel akademicki tłumaczy, że aleja Grunwaldzka już dawno przestała spełniać swoją pierwotną rolę. Jego zdaniem jest to doskonały przykład popularnego stwierdzenia, że miasta wchłaniają drogi.

– Została zaprojektowana jako droga klasy GP, czyli główna o ruchu przyspieszonym, ale przez to, że została bardzo mocno obudowana elementami użyteczności publicznej, to nie pełni swojej roli. Na takiej drodze nie powinno być aktualnie obowiązującego ograniczenia prędkości – mówi.

„RUCH PIESZY I ROWEROWY PRZY SAMEJ JEZDNI”

Zarówno według władz miasta, jak i wykładowcy Politechniki Gdańskiej, aleja Grunwaldzka nie jest przystosowana do dużych prędkości.

– Jeżeli chcemy podnosić prędkość, droga powinna być odpowiednio zabezpieczona, powinien być mocno odseparowany ruch pieszy i rowerowy, który na Grunwaldzkiej jest w wielu miejscach przy samej jezdni. Mamy ogromną liczbę wjazdów i wyjazdów, które są bez sygnalizacji świetlnej, mamy parkowanie na tych odcinkach – zaznacza dr Wojciech Kustra i jednocześnie tłumaczy, że dobrym przykładem jezdni, na której drogowcy mogą pozwolić na wyższą prędkość, jest aleja Armii Krajowej. – Tam nie ma wjazdów, wyjazdów, nie ma ryzyka kontaktu między kierowcami a pieszymi – dodaje.

NIEWIELKA STRATA CZASU

Dr Wojciech Kustra zapewnia, że ograniczenie dopuszczalnej prędkości nieznacznie albo nawet niezauważalnie, spowolni ruch w Gdańsku. – Jakbyśmy dzisiaj zmierzyli prędkość rzeczywistą na drodze, to okazuje się, że ona jest dużo niższa niż nam się wydaje. To wynika głównie z tego, że na alei Grunwaldzkiej odbywa się bardzo duży ruch. W momencie w którym jest duże natężenie ruchu, samochody samoczynnie zwalniają, nie udaje nam się uzyskać takiej prędkości, jaką byśmy chcieli – tłumaczy. – Nam się wydaje, że jak widzimy na drodze ograniczenie do 70 km/h, to się z taką prędkością poruszamy. Taka średnia prędkość w Gdańsku to jest nieco ponad 30 km/h – mówi.

Wykładowca zachęca, żeby na własną rękę oszacować średnią prędkość, z jaką poruszamy się po mieście. Łatwo to obliczyć z pomocą map Google. Wystarczy sprawdzić dystans, który mamy do pokonania i podzielić go przez czas jazdy.

NAJWIĘKSZA PRZEPUSTOWOŚĆ PRZY NIEWIELKIEJ PRĘDKOŚCI

Co ciekawe, zdaniem naukowca największa przepustowość w Gdańsku jest przy prędkości około 30/40 km/h. Duży wpływ ma na to sygnalizacja świetlna. Na głównej gdańskiej arterii nie znajdziemy dłuższego odcinka niż dwa kilometry bez tzw. „świateł”. Dr Wojciech Kustra dodaje, że po odpowiednim ustawieniu systemu Tristar, straty dla kierowców będą niewielkie.

– Wiem, że wiele osób powie, że Tristar nie działa, często to słyszymy. Ale zapraszam kierowców-niedowiarków, żeby się przejechali, poza godzinami szczytu, z prędkością 70 km/h, bo tak jest Tristar w tej chwili ustawiony. Naprawdę można bardzo długie odcinki przejechać, cały czas jadąc zielonym światłem. Są oczywiście miejsca, gdzie tej koordynacji nie ma, bo nie da się tego do końca ustawić. Jeżeli ustawimy Tristar na 50 km/h, to straty będą niewielkie albo praktycznie żadne – podkreśla naukowiec.

ODPOWIEDŹ NA ZMIANĘ PRAWA?

Jak podają władze Gdańska, ograniczenie prędkości na alejach Zwycięstwa i Grunwaldzkiej to także odpowiedź na zmiany legislacyjne i będącą na ostatniej prostej nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym. „Przypomnijmy, że jedna z uchwalonych przez Sejm zmian (nowelizacja ustawy czeka jeszcze na podpis Prezydenta RP) wprowadza jednolitą prędkość 50 km/h w obszarze zabudowanym przez całą dobę (obecnie w godzinach 23:00 – 5:00 ta prędkość to 60 km/h)” – czytamy na oficjalnym portalu miasta.

 

Posłuchaj rozmowy naszego reportera:

 

Maksymilian Mróz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj