– Na pewno byłby z tego wszystkiego zadowolony – mówił ojciec ks. Jana Kaczkowskiego. W Sopocie odsłonięto tablicę pamiątkową i skwer imienia założyciela puckiego hospicjum. W niedzielę przypadała 5 rocznica śmierci duchownego.
W rocznicę śmierci ksiądz Jan Kaczkowski stał się patronem skweru przy Domu Gościnnym LukLuk, na którym odsłonięto też tablicę jego pamięci. Miejsce jest nieprzypadkowe. Działa tutaj, prowadzone przez spółdzielnię socjalną, schronienie dla osób potrzebujących dachu nad głową.
– To jest dom dla ludzi, którzy są pogorzelcami, uchodźcami, tych, którzy musieli opuścić swoje domy. Ksiądz Jan takimi ludźmi się opiekował – mówił Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. – Dom, który stworzył w Pucku, był domem opieki. I to miejsce jest chyba najlepszym miejscem, które można było dla niego wymyślić. Tutaj mieszkają obecnie trzy rodziny z Białorusi, które musiały uciekać ze swojego kraju – dodał.
GOŚĆ I INNOŚĆ
Na tablicy pamiątkowej umieszczono głośny cytat ks. Jana o gościnności. – Przyjęło się mówić, ze Polacy słyną z gościnności. Akurat! Słowo gościnność pochodzi od dwóch słów: gość i inność. Nie można być gościnnym wobec ludzi tożsamych z nami. Gościć można tylko innych. Jeśli nie zaczniemy być otwarci na innych, to możemy ten pusty talerz, przygotowany na stół wigilijny, wyrzucić przez okno – czytamy na tablicy.
– W tym miejscu jest obiekt, który ma służyć pomocą ludziom potrzebującym. Jan na pewno byłby z tego wszystkiego zadowolony. Z tym miejscem był średnio związany. Bywał tu, ale specjalnie nie było mu znane. Ja za to, w domu obok, kiedy tu mieszkałem, obserwowałem ten placyk cały czas i dla mnie to miejsce jest bardzo ważne – mówi ojciec księdza Jana, Józef Kaczkowski.
Podczas odsłonięcia tablicy i skweru, oprócz najbliższej rodziny, obecni byli także między innymi przedstawiciele puckiego hospicjum i burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska.
WIELKI CZŁOWIEK Z NIEWIELKIEGO SOPOTU
Ks. Jan Kaczkowski był doktorem nauk teologicznych, bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Od urodzenia miał lewostronny niedowład i dużą wadę wzroku. Zdiagnozowano u niego nowotwór nerki (wyleczony) i glejaka mózgu.
Zmarł 28 marca 2016 w rodzinnym domu w Sopocie. Pochowany został na tamtejszym cmentarzu komunalnym.
Aleksandra Nietopiel/ako