Na jednym z osiedli w Sztumie znikają koty. Mieszkańcy nie mogą odszukać swoich pupili i podejrzewają, że ktoś je wyłapuje lub podaje zwierzętom trutkę. Na przestrzeni kilku miesięcy w tym mieście zaginęło co najmniej siedem zwierząt. Nie bieżąco zgłaszane są kolejne przypadki.
Pewne podejrzenia mają opiekunowie. – One mogą być trute. My mieliśmy dwie kotki i obie zaginęły na przestrzeni kilku miesięcy – pierwsza w listopadzie, druga dwa tygodnie temu – wyjaśnia mieszkanka Sztumu, Małgorzata Kiryluk. – W międzyczasie zaginęły inne zwierzątka z osiedla, od szwagierki, od sąsiadów, z dnia na dzień. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Dałam ogłoszenie do Stowarzyszenia Reks z Malborka, zgłaszają się kolejne osoby. Tych kotów jest o wiele więcej – dodaje.
ZOSTAŁY OTRUTE?
Zdjęcia zaginionych kotów można zobaczyć na profilu Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Reks na Facebooku. W komentarzach pojawiają się kolejne przypadki. To sytuacja, która ma miejsce w całej Polsce, gdzie ktoś postanawia pozbyć się tych zwierząt na własną rękę. Niektóre z kotów przed zaginięciem zaczęły tracić sierść, stąd pojawiają się podejrzenie otrucia.
– Koty są potrzebne, inaczej grozi nam inwazja myszy i szczurów – wyjaśnia Krystyna Panek, prezes Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Reks. – Osoby ze Sztumu zgłosiły nam taki problem, ale on jest wszędzie. Ludziom przeszkadzają koty, a wolnożyjących nie ma gdzie przenieść. Ginie dużo zwierzaków w ostatnich tygodniach, podobna sytuacja jest na działkach w Nowym Stawie. Ludzie łapią koty w klatki wywożą, zabijają albo topią – tłumaczy prezes.
Sprawa ze Sztumu dotyczy osiedla w otoczeniu ulic Kwiatowej, Wojciechowskiego i Wiejskiej. Problem zgłoszono dzielnicowemu, który ma prowadzić czynności w tej sprawie.
Filip Jędruch/ako