W ostatnich dniach Dwór Artusa gościł nietypową lokatorkę. W gnieździe, które dotychczas zajmowały drapieżne pustułki, zamieszkała kaczka szukająca miejsca, w którym mogłaby doczekać wyklucia się swoich pisklaków.
Wysiadywanie jaj nie było łatwe. Gniazdo znajdowało się w oknie klatki schodowej 12 metrów nad ziemią. Dzielna kacza mama przez 20 dni odpierała ataki srok i kawek. Jej wysiłki cały czas jednak były dyskretnie monitorowane.
PRZYJŚCIE NA ŚWIAT
Jak informuje Muzeum Gdańska na Facebooku, w piątek pojawił się pierwszy pisklak i zgodnie ze zwyczajem kaczek zaczął nawoływał pozostałe do przyjścia na świat. Niestety z dziewięciu jaj ostatecznie wykluły się tylko trzy.
Na ten doniosły moment przygotowani byli pracownicy muzeum i straż miejska. Na ziemi – w otoczeniu gniazda, z którego wyskakiwały pisklaki – rozłożono wcześniej lądowisko z pianki. Czekała tam kacza mama, zagrzewając kwakaniem maluchy do pierwszego skoku.
Gniazdo, w którym znajdowały się jaja, i dzielna kacza mama ze swoimi pisklakami (Fot. Dla Pustułek i Jerzyków/”ROBOCOP”, Dla Pustułek i Jerzyków/Justine Manooszewska)
ESKORTA DO MOTŁAWY
– Pod eskortą funkcjonariuszy gdańskiej straży miejskiej kaczki przeszły ulicą Chlebnicką 200 metrów do Motławy i skoczyły z wysokiego nabrzeża do wody. Wstrzymano ruch samochodów, a przechodni proszono, aby ustąpili pierwszeństwa mamie i jej dzieciom. Studzienki burzowe zasłaniano tak, by do wody nie wpadło żadne z piskląt – napisali pracownicy Muzeum Gdańska.
– Pisklaki do „skoku na główkę” musiał ostatecznie przekonać pan strażnik. Mama całą drogę wspomagała potomstwo, gdy gramoliły się na schody, zagarniała je i szukała najbardziej optymalnej drogi startu na wielkie wody – dodają.
NOWI LOKATORZY DWORU ARTUSA
Gniazdo opuszczone przez kaczki czeka na nowych lokatorów. Muzealnicy wskazują, że „od kilku dni kręcą się wokół dachu pustułki”, jakby wiedziały, że „ich dawny lokal zostanie zwolniony”.
am