60 proc. Polaków ma przeciwciała koronawirusa. Ekspert studzi entuzjazm: to dopiero połowa drogi do odporności populacyjnej

Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że według przeprowadzonych badań przeciwciała posiada około 60 proc. populacji kraju, a wynika to z przechorowania COVID-19 lub zaszczepienia przeciw tej chorobie. Dodał, że co najmniej jedną dawkę szczepionki przyjęło dotychczas 54-55 proc. dorosłych.

W Polsce wykonano dotąd ponad 31 mln szczepień, a w pełni zaszczepionych jest ponad 14,7 mln osób.

– Jesteśmy w połowie drogi do osiągnięcia odporności populacyjnej – ocenia były główny inspektor sanitarny dr n. med. Andrzej Trybusz. Ekspert zaznacza, że odporność po przechorowaniu COVID-19 jest mniej stabilna, niż ta po zaszczepieniu. – Występuje w różnym stopniu i zdarza się, że jej poziom dość szybko się obniża. Przechorowanie nie daje gwarancji, że osoba ponownie się nie zakazi SARS-CoV-2 – podkreśla.


Problem odporności bywa spłaszczamy, gdy odnosi się go tylko do poziomu przeciwciał. – Oprócz tego bardzo istotna jest odporność komórkowa, oparta o limfocyty T, które żyją długo, miesiącami, jak nie latami, a jest to bardzo istotny element. Tylko z odpornością komórkową jest taki problem, że nie mamy prostych metod jej pomiaru. O ile sprawa poziomu przeciwciał jest prosta, ponieważ mamy dużo laboratoriów, to w przypadku odporności komórkowej nie ma możliwości jej powszechnego sprawdzenia” – mówi były szef GIS.


CO Z ODPORNOŚCIĄ POPULACYJNĄ?

Według definicji, to taki odsetek osób uodpornionych, po osiągnięciu którego liczba nowych zakażeń zaczyna się zmniejszać. Dla odry, która jest bardzo zaraźliwą chorobą, ten próg wynosi 95 proc. (jeden chory na odrę może zakażać do 15-18 osób). Chory zakażony koronawirusem w wariancie delta może zarazić pięciu do ośmiu osób. Dlatego próg odporności populacyjnej w tym przypadku jest szacowany na 80-85 proc.

– Biorąc pod uwagę, że w pełni zaszczepionych jest około 40 proc. społeczeństwa, oznacza to, że obecnie jesteśmy w połowie drogi do osiągnięcia odporności populacyjnej – przyznaje dr n. med. Andrzej Trybusz. – Jak widać, na razie ta droga będzie dość długa i żmudna, biorąc pod uwagę jednak zmniejszającą się liczbę zgłoszeń na szczepienia, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwsze dawki – dodaje.


Były szef GIS przywołuje też dane przedstawione przez berliński Instytut Ochrony Zdrowia im. Roberta Kocha, które wskazują, że osoby zaszczepione stanowią 0,29 proc. wszystkich przypadków COVID-19 u osób poniżej 60. roku życia i 1 proc. u osób starszych. To oznacza, że skuteczność szczepionek cały czas przekracza 90 proc., a więc jest bardzo wysoka. Dla porównania skuteczność szczepionki przeciw grypie jest na poziomie 50-60 procent. 


BĘDZIE NASTĘPNA FALA

Były szef GIS wskazuje, że według modeli matematycznych czwarta fala masowych zakażeń SARS-COV-2 przypadnie w Polsce na przełom sierpnia i września, z możliwym szczytem zachorowań na przełomie września i października. 

– Myślę, że poziom zachorowań będzie bardzo zróżnicowany regionalnie i jednak w tych rejonach, gdzie odsetek szczepień jest niski, a więc na wschodzie i południu kraju, będzie bardziej nasilona skala zachorowań niż na północy i zachodzie Polski, gdzie poziom wyszczepienia jest dość duży – ocenia dr n. med. Andrzej Trybusz. 


PAP/tm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj