Próbki wody i osadów dennych pobiorą w 800 miejscach Wisły uczestnicy wyprawy naukowej organizowanej przez Fundację „Why Not” i Uniwersytet Śląski. Do końca lipca zamierzają dotrzeć do Gdańska.
W wyprawie „Czysta Wisła – Why Not” uczestniczą badacze ze Śląskiego Centrum Wody płynący łódką – laboratorium oraz około 70 kajakarzy, którzy zmieniają się co cztery godziny. Swoją przygodę zaczęli w niedzielę rano pod zaporą w Goczałkowicach.
– Dla nas to szansa na zebranie ogromnej ilości materiału badawczego, opracowanie go i zdobycie informacji, co dzieje się z Wisłą – mówi Andrzej Woźnica, dyrektor Śląskiego Centrum Wody Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Jeśli mamy bardzo gęstą sieć punktów pomiarowych, możemy dokładnie powiedzieć, gdzie co się dzieje – dodaje.
Badacze z łodzi-laboratorium co kilometr pobierają próbki wody. Będą one analizowane m.in. pod kątem mętności, przewodności, zawartości tlenu, chlorofilu, amoniaku, azotanów i chlorków. W osadach dennych sprawdzana będzie zwartość metali ciężkich.
– Nasze badania są unikatowe, ponieważ jesteśmy w stanie zatrzymać rzekę „w kadrze” w krótkim czasie – podkreśla Damian Absalon ze Śląskiego Centrum Wody UŚ w Katowicach. – Chcemy pokazać hot spoty, czyli miejsca trudne, ponieważ czasami na punktach monitoringowych nie widać, kto najbardziej jest odpowiedzialny za to, że na tym odcinku rzeki jakość wody jest kiepska – podkreśla.
DLA CZYSTOŚCI LICZY SIĘ WSZYSTKO, A TYM BARDZIEJ SZAMBO
Jak mówił Damian Absalon, bardzo ważne jest podnoszenie świadomości społecznej, żeby mieszkańcy zdawali sobie sprawę, że ściekli spuszczone do rzeki z jednego szamba mają znaczenie, ponieważ takich szamb są tysiące, a mimo ogromnych pieniędzy i wysiłków nie udaje się osiągnąć oczekiwanej jakości wody.
Dlatego efektem wyprawy ma być mapa jakości wody w Wiśle i propozycje, co zrobić by stan najsłynniejszej polskiej rzeki był lepszy. Wyniki swojej pracy badacze chcą przedstawić w październiku na Festiwalu Nauki w Katowicach, opublikują je także w czasopismach naukowych.
Do Gdańska naukowcy i kajakarze chcą dotrzeć 31 lipca, ale już po przepłynięciu pierwszych odcinków, a więc w ciągu raptem jednego dnia zauważyli sterty śmieci. – Obserwujemy niesamowitą ilość plastiku wyrzuconego w różnych miejscach – mówi Andrzej Woźnica.
Według uczestników wyprawa jest trudna przede wszystkim ze względów logistycznych, trzeba zapewnić zasilanie sprzętu i przyrządów oraz w odpowiednim czasie przekazać próbki do laboratorium.
PAP/tm