Rozmowy ostatniej szansy w gdyńskiej komunikacji miejskiej. Kierowcy żądają podwyżek płac

Widmo strajku w gdyńskiej komunikacji miejskiej. Związkowcy z trzech komunalnych spółek przewozowych – Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej oraz Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej – żądają podwyżek płac. Ich postulaty zostały jednak odrzucone przez pracodawców. Teraz ma dojść w tej sprawie do negocjacji z miastem.

Związkowcy planowane spotkanie z władzami Gdyni określają jako „rozmowy ostatniej szansy”. Jeśli te nie przyniosą rezultatu, rozpoczną procedurę przygotowawczą do strajku.

Kierowcy gdyńskiej komunikacji miejskiej chcą podwyżki stawek godzinowych o 2,5 zł. Miesięcznie to średnio ok. 500 zł. 16 czerwca z wnioskiem o podniesienie apanaży wystąpili do zarządców spółek komunalnych. Ci ich postulaty odrzucili, tłumacząc to brakiem środków. W efekcie związkowcy z początkiem lipca znaleźli się w sporze zbiorowym z pracodawcami.

– Zamiast podwyżki zaproponowano nam jednorazową premię w wysokości 800 zł. Oczywiście taką skrajnie niesatysfakcjonującą propozycję odrzuciliśmy – mówi pan Tomasz, kierowca zatrudniony w PKA. – Wielu kierowców jest całą sytuacją poirytowanych i już szuka sobie nowej pracy. Wolą się zatrudnić w markecie. Pieniądze tam są takie same, a odpowiedzialność znacznie mniejsza – dodaje.

SYTUACJA SIĘ ZMIENIŁA

– Tak naprawdę to my nie chcemy podwyżki, tylko wyrównania związanego z inflacją i podniesieniem płacy minimalnej – tłumaczy Stanisław Taube z komisji współdziałania organizacji związkowych, reprezentującej pracowników komunalnych spółek przewozowych. – Dodam też, że przy ostatniej podwyżce cen biletów w komunikacji miejskiej radni argumentowali ją tym, że część środków przeznaczonych zostanie na podwyżki dla pracowników. Później jednak przyszła pandemia i my, jako rozsądni ludzie, odstąpiliśmy wówczas od naszych postulatów płacowych. Teraz jednak sytuacja jest taka, że miasto pieniądze dla nas musi znaleźć – wyjaśnia.

Na razie nie wiadomo, kiedy do spotkania z władzami Gdyni mogłoby dojść. Wiceprezydent Katarzyna Gruszecka-Spychała zapewnia jednak, że jest gotowa do rozmów ze związkowcami.

– Nie można jednak zapominać, że sytuacja finansowa samorządów jest ogólnie zła, a komunikacji miejskiej, po pandemicznych spadkach przychodów sięgających 70 proc., wręcz fatalna – zaznacza Katarzyna Gruszecka-Spychała.

STRAJK OSTRZEGAWCZY

Stanisław Taube podkreśla jednak, że niespełnienie przez miasto postulatów płacowych w efekcie doprowadzi do akcji strajkowej pracowników komunikacji miejskiej. – Nasza cierpliwość powoli się kończy. Zwłaszcza, że rozmowy w tej sprawie trwają już od kilku tygodni – mówi Stanisław Taube. – Jeśli miasto nie podejdzie poważnie do zgłoszonych przez nas postulatów, będziemy zmuszeni zareagować zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Czyli po rokowaniach prowadzone będą mediacje, ale już w ich trakcie będziemy mogli przeprowadzić referendum wśród załóg, w sprawie organizacji strajku ostrzegawczego – zaznacza.

Kierowcy gdyńskiej komunikacji miejskiej ostatnie podwyżki wywalczyli w październiku 2018 roku, tuż przed wyborami samorządowymi. Wówczas domagali się podniesienia stawek godzinowych o 2 zł. Ostatecznie władze Gdyni zdecydowały się podnieść ich apanaże o 2,10 zł. Związkowcy jednocześnie zadeklarowali, że do końca 2019 roku nie będą wysuwali kolejnych postulatów płacowych. 


Marcin Lange/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj