Ścieżka na plażę to nie parking – apelują strażacy. Co sezon boleśnie przekonują się o tym, jak wiele może kosztować ludzka bezmyślność. Na mierzei niemal codziennością są samochody, które uniemożliwiają ratownikom dojazd nad wodę.
Strażacy z Mierzei Wiślanej apelują do kierowców o zdrowy rozsądek. Jak mówią, kierowcy są gotowi parkować na ścieżce, byle nie płacić za parking. Wóz ratowników z łodzią na przyczepie już się nie przeciśnie – mówi kapitan Jakub Czaplicki z nowodworskiej straży pożarnej.
KAŻDA SEKUNDA MA ZNACZENIE
– Apelujemy o rozsądek, ponieważ każda sekunda stracona na dojeździe, później może grać kluczową rolę podczas ratowania ludzkiego życia. Nigdy nie wiadomo, czy ta pomoc nie będzie potrzebna właśnie tej osobie, która w zły sposób zostawi swój samochód na przejeździe. W praktyce często dzielimy się tak, że jeden zastęp jedzie jednym zjazdem, drugi, drugim. Dajemy sobie sygnał, że tu jest przejezdne i później działamy wspólnie. Jest to utrapienie, ale staramy się sobie jakoś radzić – zwraca uwagę kapitan Jakub Czaplicki.
(Fot. OSP Jantar)
Dlatego co weekend strażacy, policja, służba leśna i graniczna wspólnie patrolują wjazdy na plaże. Każdego dnia wystawiają kilka mandatów. Upomnień jest o wiele więcej.
W tym sezonie pomorscy strażacy 65 razy wyjeżdżali do akcji ratowania życia nad morzem. Ta sztuka nie udała się w ośmiu przypadkach. Według policyjnych danych od 1 czerwca na całym Pomorzu utonęło 15 osób. Od początku roku – 27.
Sebastian Kwiatkowski/ua