Przetarg na zakup pogłębiarki przez Urząd Morski w Gdyni nie został rozstrzygnięty. Jedyna oferta na budowę tego specjalistycznego statku, złożona przez fińską firmę, przeszło dwukrotnie przewyższała kwotę 40 milionów, którą zaproponował urząd. Wiesław Piotrzkowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, przekonuje, że urząd musi mieć własną pogłębiarkę do utrzymania torów wodnych na Zalewie Wiślanym.
– Wydobycie metra sześciennego przy pracach w zakresie kilkudziesięciu tysięcy metrów jest horrendalnie drogie, więc taki sprzęt jest konieczny, żebyśmy wyszli naprzeciw administracji i urzędowi, oszczędzając przy tym pieniądze podatników – mówi dyrektor Piotrzkowski.
Jedyną ofertę w przetargu Urzędu Morskiego w Gdyni złożyła fińska firma Uudenkaupungin Työvene Oy. Cena brutto przez nią zaoferowana przekroczyła 117 milionów złotych, z okresem gwarancji i rękojmi 36 miesięcy. Tymczasem kwota, jaką Urząd Morski w Gdyni przeznaczył na zakup pogłębiarki wynosi 40 milionów złotych.
Po wybudowaniu kanału przez Mierzeję Wiślaną oraz toru wodnego przez Zalew Wiślany i rzekę Elbląg konieczne będzie systematyczne pogłębianie toru wodnego. Będzie się nim zajmował Urząd Morski w Gdyni, który w przetargu poszukuje dostawcy nasiębiernej pogłębiarki ssąco-refulującej.
– Przedmiotowa dostawa dotyczy wykonania statku specjalistycznego przez podmiot, którego zadaniem jest kompleksowe opracowanie projektu zatwierdzonego przez uznane towarzystwo klasyfikacyjne i na jego podstawie budowa jednostki. W konsekwencji przedmiot zamówienia jest niepodzielny – czytamy w treści ogłoszenia przetargowego.
Statek-pogłębiarka ma być gotowy w ciągu 23 miesięcy od daty podpisania umowy z wykonawcą. Wymagana jest ładowność do 1000 metrów sześciennych i co najmniej dwa zamontowane na stałe żurawie.
Dalsze decyzje podejmie Urząd Morski w Gdyni.