Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w Sejmiku Województwa Pomorskiego Jerzy Barzowski złożył sprzeciw od wyroku gdańskiego sądu, który uznał go winnym prowadzenia agitacji wyborczej na terenie urzędu marszałkowskiego. Barzowski został ukarany naganą za oświadczenie, które wygłosił w trakcie sesji.
Radny mówił, że Andrzej Duda jest kandydatem, który cieszy się niezmiennie największym poparciem Polaków oraz że ceni i rozumie samorząd. Autorem zawiadomienia był gdański radny Koalicji Obywatelskiej Łukasz Bejm, którego zdaniem zostały naruszone przepisy kodeksu wyborczego. – To nie była agitacja wyborcza – tłumaczy Jerzy Barzowski:
– Sala posiedzeń sejmiku to jest parlament regionalny i w żaden sposób nie można traktować jej jako część urzędu marszałkowskiego. To analogia do sytuacji w sejmie. Tam zawsze odbywają się dyskusje polityczne, także w trakcie toczących się kampanii wyborczych. Gdyby wyjść z takiego założenia jak sąd w Gdańsku, to oznaczałoby, że podczas kampanii nie mogą być prowadzone żadne obrady, czy to na forum sejmu, sejmiku czy w żadnej innej radzie. Tak nie jest i mam nadzieję, że w tym normalnym postępowaniu sądowym będziemy to w stanie wyjaśnić. To nie chodzi o karę, którą jest nagana, ale o sam fakt. Tak nie może być traktowane prawo – mówi radny Barzowski.
Oświadczenie było sprzeciwem wobec zachowania sekretarza urzędu marszałkowskiego. Sławomir Kosakowski miał w czasie pracy ze służbowego maila wysyłać zaproszenia na wiec poparcia Rafała Trzaskowskiego w Gdańsku.
Na razie nie wiadomo, kiedy sąd ponownie sąd zajmie się sprawą radnego PiS.
Grzegorz Armatowski