Wysłany 39 lat temu i nieotwarty do teraz list do Anny Walentynowicz trafił w czwartek, 7 października, do Instytutu Pamięci Narodowej. Przesyłka została wysłana w czasie stanu wojennego z Niemiec do aresztu przy ulicy Rakowieckiej, gdzie była przetrzymywana opozycjonistka. Do Anny Walentynowicz nie dotarła, za to po latach została „przechwycona” przez działaczy „Solidarności”.
Janina Mańko, która przekazała kopertę, mówi, że list znalazł się przez przypadek. – Na warszawskim stemplu widnieje data 22 grudnia 1982 roku. Kolega, z którym kiedyś studiowałam w Stanach Zjednoczonych, w czasie pandemii remontował mieszkanie. Sprawdzał książkę po książce i z klasera wypadł mu ten list, który przechowywał na prośbę kogoś z Warszawy. Nie dotrze już do odbiorcy, ale myślę, że zostanie w Instytucie Pamięci Narodowej, a to też jest ważne – podkreśla.
Inicjatorem przekazania jest Krzysztof Żmuda, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Stoczni Remontowa Shipbuilding. Jak mówi, list został nadany 29 listopada. – Nadawcą jest pani, która w tamtym czasie była działaczką Amnesty International i zajmowała się więźniami politycznymi – wskazuje.
SYMBOLICZNY GEST, POKAZUJĄCY, ŻE HISTORIĘ NAJNOWSZĄ TRZEBA NADAL UZUPEŁNIAĆ
Karol Nawrocki, prezes IPN, zauważa, że odnalezienie listu stanowi dowód na to, że najnowsza historia nie jest jeszcze opisana, „że są dokumenty i materiały, które mogą wpłynąć na kształt historii”.
– Piękny gest, niezwykle symboliczny. Cieszymy się, że to zdarzenie mogło być dziś pokazane – dodaje Krzysztof Dośla, przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
POLITYCZNE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE
Po otwarciu koperty okazało się, że list zawiera odnoszące się do kontekstu politycznego życzenia świąteczne i informację o wsparciu. Przesyłką zajmą się teraz archiwiści IPN.
Sebastian Kwiatkowski/MarWer