Ponad 100 osób wzięło udział w uroczystościach 82. rocznicy rozpoczęcia zorganizowanych przez Niemców wysiedleń gdynian. W południe wiązanki kwiatów złożono przed tablicą „Ku czci wysiedlanych gdynian” na dworcu PKP, a także przed pobliskim pomnikiem „Gdynian Wysiedlonych”, u zbiegu ulic Dworcowej i Starowiejskiej.
– To była ogromna tragedia, którą na własnej skórze odczuli niemal wszyscy polscy mieszkańcy Gdyni – podkreśla Joanna Zielińska, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni. – Ci ludzie dosłownie w ciągu chwili musieli całkowicie zmienić swoje życie. Zabierając minimalny bagaż i zostawiając klucz w drzwiach swoich domów, wysyłani byli w nieznane. A wielu z nich nie doczekało się powrotu do miasta. To wydarzenia, o których trzeba głośno mówić i utrwalać w pamięci – dodaje.
We wtorkowych uroczystościach wzięła też udział garstka osób, które wydarzenia z października 1939 roku znają z autopsji.
(Fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange)
– My cierpieliśmy za polskość, bo nie chcieliśmy podpisać niemieckich list narodowościowych. W efekcie nas wysiedlono. Ja miałam wtedy 11 miesięcy, ale z opowiadań mojej mamy wiem, że był to straszny czas. Sześć lat spędziliśmy w tragicznych warunkach, nie mając pewności, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy mogli wrócić do domu – wspomina Elżbieta Bryniczka. – Z naszej rodziny wśród żyjących pozostałam tylko ja. Dlatego staram się być na wszystkich uroczystościach związanych z tamtymi wydarzeniami. Czuję, że jestem to winna moim rodzicom i rodzeństwu – dodaje.
Od października 1939 do 1942 roku Gdynię przymusowo opuścić musiało blisko 80 procent Polaków. Według szacunków, wysiedlenia dotknęły w sumie nawet około stu tysięcy osób.
Marcin Lange/ua