Proces ws. pożaru w chojnickim hospicjum. Prokuratura: Bonna i Krukowski działali świadomie

Pięć lat więzienia grozi Barbarze Bonnie i Jerzemu Krukowskiemu za niedopełnienie obowiązku przy prowadzeniu hospicjum w Chojnicach. W styczniu ubiegłego roku wybuchł tam pożar. Cztery osoby zginęły, a kolejnych osiem zostało poszkodowanych. W środę przed Sądem Rejonowym w Chojnicach rozpoczął się proces w tej sprawie.

Oskarżeni wyrazili zgodę na publikację wizerunku i ich danych osobowych.

Barbara Bonna i Jerzy Krukowski w dniu pożaru pełnili funkcję dyrektora i zastępcy dyrektora hospicjum. Zdaniem prokuratury nie dopełnili oni obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego w budynku, w którym przebywały osoby obłożnie chore.

„ZROBILI TO ŚWIADOMIE”

Zdaniem prokuratury tak Barbara Bonna, jak i jej zastępca, zrobili to świadomie, bo na pół roku przed tragedią na nieprawidłowości zwracała jej uwagę miejscowa straż pożarna – mówiła podczas dzisiejszego procesu prokurator Renata Szamiel.

– Nie wyposażyła obiektu hospicjum w urządzenia przeciwpożarowe w postaci hydrantów wewnętrznych i nie wykonała w tym zakresie obowiązku, nałożonego decyzją Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Chojnicach z dnia 19 maja 2019 roku, wydaną na skutek stwierdzonych uchybień po przeprowadzeniu czynności kontrolno-rozpoznawczych – mówi prokurator.

INNE NIEPRAWIDŁOWOŚCI

Śledztwo wykazało także brak odpowiednich klatek schodowych, urządzeń usuwających zadymienie i odpowiednich szkoleń dla personelu. Te i inne nieprawidłowości również wskazywała władzom hospicjum straż pożarna. Co gorsza, nie było też klucza, umożliwiającego wejście ratowników od zewnątrz do zamkniętego na noc budynku.

Barbara Bonna nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. W sądzie nie przyznała się też do winy. Podobne stanowisko przyjął drugi oskarżony – Jerzy Krukowski. On także odmówił składania wyjaśnień.

POŻAR W HOSPICJUM

Do pożaru w hospicjum prowadzonym przez Fundację Palium w Chojnicach doszło 6 stycznia 2020 roku ok. godz. 3:00 nad ranem. Przyczyną było zaprószenie ognia niedopałkiem przez jednego z pensjonariuszy. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu na skutek działania ognia i wysokiej temperatury. Kolejne trzy osoby zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla. Ofiary miały od 64 do 72 lat.

24 osoby zostały umieszczone w szpitalach w Chojnicach i w Człuchowie, w tym dwóch policjantów, biorących udział w ewakuacji pensjonariuszy i dwie pracownice hospicjum. Ośmioro z nich, głównie na skutek podtrucia, doznało lekkich, średnich lub ciężkich obrażeń w obrębie układu oddechowego. Policjanci opuścili szpital jeszcze 6 stycznia, opiekunka i pielęgniarka zrobiły to kilka dni później. W szpitalach pozostało wówczas 20 pensjonariuszy hospicjum, z których większość wymagała specjalistycznej opieki już wyłącznie ze względów chorobowych.

To personel hospicjum zaalarmował służby o pożarze. Pierwszy na miejscu był policyjny patrol. Pierwsze zastępy strażaków dojechały po czterech minutach od jego zgłoszenia. Łącznie w akcji gaśniczo-ratowniczej działało 14 zastępów. Po pożarze burmistrz Chojnic Arseniusz Finster ogłosił w mieście dwudniową żałobę.

 

Dariusz Kępa/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj