Daktylowiec z oliwskiej palmiarni wycięty. Leży w kawałkach w holu Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego

Najstarsza i najsłynniejsza w Gdańsku palma trafiła po wycięciu, zgodnie z zapowiedziami, na Uniwersytet Gdański. Pocięta na osiem części kłodzina, czyli pień palmy, schnie w holu Wydziału Biologii i właśnie tam docelowo będzie eksponowana. Na miejscu kontrolowany jest jej stan wilgotności.

Na uczelnię trafił prawie cały daktylowiec – bez korzenia i bez najwyższego fragmentu, który był najbardziej zawilgocony.

– Po jakimś czasie pewne części będą wyeksponowane. Konserwator przyrody prosił o pozostawienie części w palmiarni, być może fragment zostanie przekazany na Uniwersytet Jagielloński, a część zostanie w naszej przestrzeni jako obiekt badawczy, wystawienniczy i dydaktyczny. Przekrój przez każdą część ujawnia jak zbudowane są takie palmy – mówi dr hab. Piotr Rutkowski z Katedry Taksonomii Roślin i Ochrony Przyrody UG.

PRZYCZYNA OBUMARCIA

Z zewnątrz nie widać, by palma była chora, a w holu, blisko miejsca, gdzie znajduje się kłodzina, wyczuwalny jest charakterystyczny zapach egzotycznej wilgoci.

– Na zewnątrz nie ma żadnych śladów, a uprzedzając pytanie, co było przyczyną obumarcia palmy, można tylko spekulować. Ja cały czas podkreślam, że w gruncie, oprócz tego wiekowego daktylowca, było dwadzieścia różnych okazów. Pozostałe utrzymały się przez okres rozbudowy palmiarni. A ten najstarszy okaz mocno podupadł na zdrowiu i kolejne próby ratunku nie dały niestety rezultatu – zaznacza Rutkowski.

Dodaje też, że przyczyny najpewniej zbada prokuratura, która zabezpieczyła już fragment palmy.

RÓŻNICE W CZĘŚCIACH KŁODZINY

Poszczególne części kłodziny, które znajdują się na uczelni, różnią się od siebie.

– Te różnice są dosyć widoczne i to będziemy się starali wyeksponować. Część najbliżej gruntu w przekroju przypomina drewno drzew iglastych, ale nie są to słoje. Nie ma tu przyrostu rocznego, jaki znamy z przyrostu drzew dwuliściennych. Tutaj kłodzina nie przyrasta na grubość, tylko obrasta końcówkami liści, które tworzą coś na kształt pancerza. Najstarsza część jest najbardziej sprasowana i najtwardsza. Niekiedy używana jest do wytwarzania wyrobów drewnianych. Górna i środkowa przypomina mocno ściśnięty tymi ogonkami liściowymi snopek trzciny. Te fragmenty źdźbła trzciny to wiązki przewodzące, które doprowadzają wodę do liści, a asymilaty z liści do korzeni. To właśnie będziemy chcieli pokazać, mając tutaj ten okaz. Kłodzina musi jednak wyschnąć – zaznacza dr hab. Piotr Rutkowski.

Proces schnięcia zajmie najpewniej kilka tygodni.

USCHNIĘCIE PALMY

Przypominamy, że o uschnięciu 181-letniej palmy informowały media w całym kraju. Chcąc zapewnić jej odpowiednie warunki, konieczna była modernizacja konstrukcji palmiarni pochodzącej jeszcze z lat 50. Koszt budowy nowego kompleksu wyniósł 24 miliony złotych. Leciwa roślina nie przetrwała remontu. Władze miasta przez kilka miesięcy ukrywały ten fakt. Jeszcze w lipcu zapewniano, że „stan palmy jest wciąż monitorowany” (więcej >>>TUTAJ).

Sprawa została skierowana do prokuratury. Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Oliwa Tomasz Strug uważa, że nie bez znaczenia dla losu daktylowca była wieloletnia opieszałość miasta w decyzji o powiększeniu palmiarni. Podkreśla też, że przez pięć lat wniosek o wpisanie palmy na listę pomników przyrody nie doczekał się odpowiedzi.

 

Posłuchaj materiału naszej reporterki:

 

 

Aleksandra Nietopiel/aka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj