Wojna na Ukrainie poważnym problemem dla polskiego transportu. Drogie paliwa, brak kierowców, niepewna sytuacja na granicy sprawiają, że co trzecia firma zajmująca się przewozami międzynarodowymi rozważa zakończenie działalności.
Co drugi pracujący w Polsce ukraiński kierowca zrezygnował z pracy, by bronić ojczyzny. Branża transportowa ma poważne problemy – przyznają specjaliści. Jak mówi Tomasz Rejek, szef Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych, szacuje się, że w polskich firmach transportowych wykonujących przewozy międzynarodowe pracowało prawie 100 tysięcy Ukraińców. To znaczące osłabienie.
– Można powiedzieć, że już co trzecia firma transportowa myśli o zakończeniu swojej działalności. Szczególnie dotknięte są te firmy, które wyspecjalizowały się w transporcie na wschód. W wyniku działań wojennych ten transport jest bardzo ograniczony. Za chwilę może się okazać, że wręcz niemożliwy. Ich przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania – wyjaśnia Rejek.
ZA PALIWO ZAPŁACĄ KONSUMENCI
W Polsce działa dwa tysiące firm operujących na wschodzie Europy. Ogromnym problemem dla branży są też ceny oleju napędowego, które w ciągu miesiąca wzrosły o 2 złote. Paliwa to 40 proc. kosztu przewozów, który finalnie pokryją też konsumenci.
– Przynajmniej tu na Wybrzeżu spedytorzy dogadywali się z przewoźnikami odnośnie rekompensat związanych z nagłym wzrostem cen paliwa – mówi szef Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.
POLSKA LIDEREM
Za wzrost kosztów funkcjonowania branży odpowiada także unijny pakiet mobilności, który reguluje zasady pracy i płacy polskich kierowców za granicą.
W Polsce transport międzynarodowy to 40 tysięcy firm i 300 tysięcy pojazdów. Nasz kraj jest liderem w obszarze przewozów drogowych w Europie. Jej udział w przewozach międzynarodowych to 33 proc. Niedawno do sejmowych komisji trafił rządowy projekt mający ułatwić procedury zatrudniania kierowców z Ukrainy.
Sebastian Kwiatkowski/pb