Mieszkańcy Pomorza oddali hołd więźniom niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof. W Sztutowie odbyły się uroczystości upamiętniające 83. rocznicę pierwszego transportu więźniów w 1939 roku.
W grupie 150 aresztowanych była polska inteligencja i duchowieństwo z Wolnego Miasta Gdańska.
– Listy osób, które trafiły do obozu pierwszego dnia były aktualizowane już dużo wcześniej. Przede wszystkim były to osoby mogące stanowić żywioł, który sprzeciwi się agresywnemu poczynaniu Niemców. Ale też osoby, które mogłyby dawać moralne wsparcie. To oni byli pierwszymi ofiarami i to oni budowali obóz Stutthof – wyjaśnia dyrektor Muzeum Piotr Tarnowski.
OSTATNI ŚWIADKOWIE
Dziś niewielu jest już świadków wydarzeń sprzed ponad 80 lat. Jedną z nich jest Maria Kowalska, pseudonim „Myszka”, sanitariuszka która trafiła do obozu z Powstania Warszawskiego.
– Widziałam tych ludzi zagłodzonych, z błędnym wzrokiem. Wycieńczonych, bitych i katowanych. Nie życzę nigdy nikomu, by to się mogło powtórzyć kiedykolwiek – powiedziała Maria Kowalska.
W obozie uwiezionych zostało niemal 110 tysięcy więźniów z 28 krajów. 65 tysięcy spośród nich zginęło.
„NIE ODROBIONO LEKCJI”
– Zbrodnia nierozliczona ma tendencje do tego, żeby się powtarzać – przypominał słowa prezydenta na Westerplatte wicewojewoda pomorski Aleksander Jankowski.
– Krwawa wojna na Ukrainie świadczy o tym, że w Europie nie odrobiono lekcji, jaka miała miejsce w Stutthofie – podkreśla Piotr Tarnowski.
W uroczystości wziął udział Yacov Livne – ambasador Izraela.
Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:
Sebastian Kwiatkowski/pb