Debata o historycznym znaczeniu Solidarności Walczącej i premiera kolekcjonerskiej płyty Radia Gdańsk

(fot. IPN Gdańsk)

W środę na Festiwalu Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci premierę miało wyjątkowe wydawnictwo Radia Gdańsk – kolekcjonerska płyta „#Pamięć. Solidarność Walcząca Oddział Trójmiasto”. Z tej okazji w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się debata poświęcona tej organizacji i upamiętniającej ją publikacji.

W dyskusji zatytułowanej „Solidarność Walcząca – organizacja niepokorna, zwycięska, inspirująca” udział wzięli dr Adam Chmielecki – prezes i redaktor naczelny Radia Gdańsk, dr Paweł Piotr Warot – dyrektor oddziału IPN w Gdańsku, a także dawni opozycjoniści i związkowcy: prof. Marek Czachor, Andrzej Kołodziej, Jan Nebesio i Roman Zwiercan.

– Dzisiaj mamy okazję po raz pierwszy państwu zaprezentować premierowe wydawnictwo, będące kolejną odsłonę naszego projektu tożsamościowego, edukacyjnego, historycznego #Pamięć. Poświęcone jest ono Solidarności Walczącej. W tym roku przypada 40. rocznica powstania Solidarności Walczącej jako struktury ogólnopolskiej, stąd ten temat podjęliśmy. Oddział Trójmiasto powstał trochę później, różnie się przyjmuje, był to rok 1983 albo 1984, który historycy najczęściej podają. Oddział Trójmiejski był jednym z najsilniejszych, najważniejszych i najbardziej aktywnych w całej strukturze ogólnopolskiej, zaryzykuję stwierdzeniem, że poza tą centralą, poza tym matecznikiem we Wrocławiu, który był kierowany przez Kornela Morawieckiego, to był chyba najsilniejszy oddział. Stąd właśnie w tym roku podjęliśmy w Radiu Gdańsk ten temat – mówił dr Adam Chmielecki.

Prezes Radia Gdańsk wyjaśnił następnie, skąd wziął się pomysł na projekt #Pamięć.

– Tak rozumiemy misję mediów jako takich i misję mediów publicznych w szczególności. Media powinny informować, edukować, nagłaśniać i popularyzować pewne tematy i to robią. Oczywiście powstaje pytanie, jakie to mają być te tematy, które będą nagłaśniane. Przed mediami publicznymi stoi obowiązek, aby to były tematy naprawdę ważne. Media mają taką tendencję, że zajmują się tym, co jest głośne, hałaśliwe, wydaje się ważne przez kilka dni albo w ogóle nie jest ważne, ale z powodów komercyjnych czy finansowych jest podejmowane. Natomiast media publiczne, tak jak my to rozumiemy w Radiu Gdańsk, mają obowiązek podejmowania tematów naprawdę ważnych i jednym z takich tematów jest najnowsza historia Polski i na tej bazie budowanie tożsamości, wspólnoty czy – powiem górnolotnie – narodu – wyjaśnił dr Adam Chmielecki.

– Najlepszą formą do budowania takich fundamentów wspólnoty jest właśnie historia, kultura i działania popkulturowe. Stąd podjęliśmy kilka lat temu ten projekt z założeniem, że on będzie długofalowy, wieloletni, że będziemy odnosili się do ważnych wydarzeń i rocznic historycznych, jak 40-lecie Solidarności Walczącej w tym roku, ale zarazem będziemy pokazywali kolejne odsłony tej samej walki o uniwersalne wartości w historii Polski, bo tak trzeba patrzeć na historię – jako pewną ciągłość. Nawet Solidarność Walcząca w czasach komuny odwoływała się do najpiękniejszych tradycji walki o niepodległość i wolność Polski – dodał prezes Radia Gdańsk.

Dr Adam Chmielecki prezentuje nowe wydawnictwo Radia Gdańsk (fot. IPN Gdańsk)

Dr Paweł Piotr Warot, dyrektor IPN w Gdańsku, zwrócił uwagę na fakt, że do czasu powstania Instytutu Pamięci Narodowej o Solidarności Walczącej za wiele nie mówiono.

– Dzisiaj towarzyszący festiwalowi filmowemu ekipy dziennikarskie zadawały między innymi pytania dotyczące tego panelu i pytały, dlaczego właśnie mówimy o Solidarności Walczącej. Wspominałem o tym, że niestety w latach 90., ale również w latach dwutysięcznych były środowiska polityczne, które robiły wszystko, aby Solidarność Walczącą przedstawić, najłagodniej mówiąc, jako jakichś romantyków, ludzi niepoważnych, którzy nie znają się na polityce, oszołomów, krótko mówiąc, ludzi niepoważnych, którzy nie potrafiliby realizować polityki realnej. Dopiero powstanie Instytutu Pamięci Narodowej umożliwiło zbadanie tej prawdy, poznanie jak było naprawdę i kto był prawdziwym bohaterem Chociaż to też jest proces, bo badania trwają latami. Dezawuowanie członków Solidarności Walczącej miało już miejsce pod koniec lat 80. w środowisku samej Solidarności. To się działo z takiego powodu, że nasi bohaterowie już w roku 1988-1989 wskazywali na to, że chęć, czy jakiś pomysł porozumienia się, dogadania się części tak zwanej opozycji demokratycznej z komunistami to nie jest droga do wolnej Polski. Wolna Polska wymaga czegoś więcej. W ogóle program Solidarności Walczącej, który mówił o żądaniu niepodległości i staraniach doprowadzenia do upadku Związku Sowieckiego, pokazuje, że to oni mieli rację – zauważył dr Paweł Piotr Warot.

Jak przypomniał rozmówca, Instytut Pamięci Narodowej stara się usuwać z przestrzeni publicznej pomniki świadczące o sowieckiej dominacji. – Dlaczego my, w trzecim dziesięcioleciu XXI wieku, musimy przekonywać kogoś do tego, żeby takie pomniki usunąć? No bo my z tej zależności cały czas się wyzwalamy. Tymczasem ci panowie o tym, co trzeba zrobić, mówili już w latach 80., dla nich to było wszystko oczywiste – podkreślał.

– Jako osoba, która najwięcej czasu w swoich badaniach naukowych poświęciła historii służb specjalnych PRL, a szczególnie komunistycznemu agenturalnemu uwikłaniu tak zwanych elit w PRL-u, muszę powiedzieć, że przez to, że tych panów z Solidarności Walczącej nie słuchano w latach 80. i 90., powoduje, że tak naprawdę do dzisiaj na uczelniach wyższych mamy do czynienia z osobami, które przez lata współpracowały z bezpieką, które potem już po 1989 roku miały również wpływ na wychowanie młodzieży, które kształtowały tę młodzież. Wtedy nie było żadnej lustracji, nie wiedzieliśmy o tym, że rektor czy jeden i drugi dziekan lub profesorowie, których uważamy za autorytety, że te osoby robiły karierę dzięki temu, że szkodziły swoim kolegom na uczelni, że donosiły na studentów. Przez to do dzisiaj niektórzy nie wiedzieliby, dlaczego zostali relegowani. To wszystko wymagało stanowczych decyzji i zdecydowania. To właśnie reprezentowali ci panowie z Solidarności Walczącej – podsumował dyrektor gdańskiego oddziału IPN.

(fot. IPN Gdańsk)

„Solidarność Walcząca” kojarzy się głównie z Wrocławiem i Kornelem Morawieckim, ale oddział gdański był drugim mocnym ogniwem tej organizacji. I właśnie na nim skupiono się w dalszej części debaty, a refleksjami i wspomnieniami o narodzinach i działalności podzielili się opozycjoniści i związkowcy.

– Każdy z nas miał trochę inną historię. Współpracowaliśmy razem, ale losy były nieco różne. Ja cały 1982 rok siedziałem w więzieniu. Wyszedłem w grudniu, a Andrzej wyszedł w lipcu 1983 roku. Romek siedział z nas najdłużej, bo aż do 1984. Potem siedział ponownie od 1987 do 1988 roku. Jak widać, nasze doświadczenia są czasem rozłączne. Nikt z nas nie bał się jednak pójść do IPN-u, zajrzeć do archiwum, wystąpić o swoje dossier. Nikt nie bał się tego, że wyjdzie, iż był jakimś współpracownikiem pod tajnym pseudonimem. Każdy z nas spędził trochę czasu w archiwach IPN, grzebaliśmy po papierach dosyć mocno i próbowaliśmy jakoś zbierać informacje i pisać. Można powiedzieć, że jesteśmy quasi-historykami. Nasze perspektywy, oceny i doświadczenia są różne, to prowadzi do konfliktów między nami. Gdy więc siadamy we trójkę przy stole, to nie jest to łatwa dyskusja. Może między nami iskrzyć. Ale wtedy jest ciekawiej. Łączy nas jednak to, że jesteśmy ludźmi, którzy z nazwiska podpisywali się pod Solidarnością Walczącą. Był taki moment, że Wrocław chciał, żeby Andrzej nawiązał kontakt z Lechem Wałęsą. Myśmy to bojkotowali, gdyż uważaliśmy, że jest to bardzo zły pomysł, ale zdaje się, że tobie udało się to zrobić. Wtedy po Trójmieście gruchnęło, że Kołodziej to jest Solidarność Walcząca – wspominał prof. Marek Czachor.

– Z samym Lechem Wałęsą nie nawiązałem kontaktu, do niego poszła Anna Walentynowicz. To było tak, że do tego momentu bezpieka nie wiedziała, że ja się zajmuję Solidarnością Walczącą. Byłem przypisany w dokumentach dość długo do Ani Walentynowicz. To trochę wyszło też przez Spółdzielnię Prac Wysokogórskich i współautora konspiry, który przyszedł do mnie, proponując mi prace wysokościowe, gdzie się bardzo dobrze zarabia, w zamian za rezygnację z działalności podziemnej – wyjaśnił Andrzej Kołodziej.

(fot. IPN Gdańsk)

– Ciągnąc ten wątek, w pewnym momencie Andrzej zaczął się ukrywać i podpisywać własnym nazwiskiem jako wiceprzewodniczący Komitetu Wykonawczego SW. Andrzej został aresztowany w styczniu 1988 roku, o ile pamiętam. Wtedy Romek siedział w więzieniu, a ja podjąłem się zadania odtworzyć strukturę SW i tymczasowo kierowałem tym oddziałem pod pseudonimem Michał Kaniowski. Gdy Romek wyszedł z więzienia, przekazałem mu pałeczkę i on znowu, ukrywając się, pod swoim nazwiskiem występował jako przewodniczący gdańskiego oddziału. Drugim nazwiskiem był Andrzej Wienczar – to było nazwisko symboliczne, pod którym się kryły różne osoby. Dopiero wiosną 1989 roku centrala postanowiła, że skoro zmienia się sytuacja polityczna, to dobrze, żeby byli jawni przedstawiciele SW i ja byłem jednym z nich. I jak się patrzy na papiery IPN-u, to dopiero w 1989 zostałem przypisany do Solidarności Walczącej – dodał prof. Czachor.

Posłuchaj całej debaty pt. „Solidarność Walcząca – organizacja niepokorna, zwycięska, inspirująca”:

– Bardzo się cieszę, że Radio Gdańsk po raz kolejny miało okazję zaprezentować kolejną odsłonę projektu #Pamięć w tym bardzo ważnym audytorium. Przypomnijmy, że Festiwal NNW to największy festiwal filmowy w Europe zajmujący się historią najnowszą, a nasz projekt dotyczy właśnie historii najnowszej. Cieszymy się, że nasze przedsięwzięcia są doceniane i organizatorzy zapraszają nas po raz kolejny do tego, żebyśmy mogli prezentować nasze działania  opowiadając o bohaterach naszej historii z Pomorza. Bo Solidarność Walcząca Oddział Trójmiasto to są bohaterowie historii najnowszej, osoby, które mogą być stawiane za wzór postaw obywatelskich, patriotycznych i działalności na rzecz dobra wspólnego – powiedział po zakończeniu debaty prezes Radia Gdańsk dr Adam Chmielecki.

– Dyskusja była bardzo szczegółowa, widać, że świadkowie historii mają jeszcze dobrą pamięć i wspominają. To zrozumiałe, to był dla nich najważniejszy okres w życiu, konstytuujący ich. To ważne dla nich i historyków, ale z punktu widzenia młodego pokolenia najważniejsze jest przesłanie, to, czym się kierowali, wartości, którym byli wierni: wolność, solidarność, niepodległość Polski. To, co łączyło te osoby, to męstwo. W obliczu zła i totalitaryzmu nie byli bierni, lecz walczyli po stronie dobra przeciwko złu. To dla młodego pokolenia jest inspirujące – dodał prezes Radia Gdańsk.

Posłuchaj całej rozmowy:

Aleksandra Trembicka/Daniel Wojciechowski/jk/pb/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj