Gdyńscy radni w środę w trakcie sesji Rady Miasta ustalili maksymalne ceny biletów za komunikację miejską. Jest to związane, jak przekonują, m.in. ze wzrostem cen energii oraz podwyższeniem minimalnego wynagrodzenia. Podobne głosowanie odbędą się w Gdańsku i Sopocie.
W środę gdyńscy radni miejscy stosunkiem głosów 17 „za” do 11 „przeciw” uchwalili maksymalne ceny za korzystanie z komunikacji miejskiej.
DECYZJA PO STRONIE PREZYDENTA
Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała w trakcie sesji zwracając się do radnych mówiła, że uchwalone na sesji stawki nie muszą oznaczać, że tyle wyniosą ostateczne ceny. – Określenie cen przejazdów należy do organizatora transportu, w naszym przypadku prezydenta Gdyni – mówiła.
Według podjętej uchwały, maksymalnie za bilet jednorazowy jednoprzejazdowy ważny na liniach zwykłych i nocnych oraz czasowy ważny do 75 minut (włącznie) na liniach zwykłych i nocnych trzeba będzie zapłacić 6 zł. Bilet okresowy miesięczny będzie kosztował 176 zł. Natomiast zakup biletu 24 godzinnego wyniesie 22 zł.
Wiceprezydent Gdynia podkreśliła, że „jest zmuszona zaproponować podwyżki cen maksymalnych, bo nie ma innego wyjścia” i że jest to skutek „dramatycznego wzrostu cen nośników energii, które spowodowały, że kwota utrzymania komunikacji wzrosła o 27 mln zł rocznie”.
Zaznaczyła, że władze Gdyni „znalazły dodatkowe 15 mln zł, ale resztę muszą pokryć z podwyżki”.
– Średni wzrost cen maksymalnych oscyluje w granicach 10 proc., czyli znacznie mniej niż inflacja – oceniła w trakcie sesji.
„SKANDAL I NIEPOROZUMIENIE”
W trakcie dyskusji głos zabrał m.in. radny PiS Marek Dudziński, który zapewnił, że jego klub zagłosuje przeciw podwyżce cen biletów. – Jest to skandal i nieporozumienie – stwierdził.
– Obniża się jakość świadczonych usług, a nie daje nic ekstra – mówił radny.
W podobnym tonie wypowiedział się radny KO Tadeusz Szemiot, który stwierdził, że w Gdyni nie pierwszy raz podnosi się ceny i tnie połączenia. – Przez lata Gdynia ograniczała transport publiczny, gdy nie było wojny czy pandemii. Nawet wtedy, gdy ceny paliw nie rosły. Dlatego sprzeciwiamy się tej podwyżce – mówił.
KWESTIA UCHWAŁY MZKZG
Głosowanie za maksymalnymi cenami za usługi przewozowe było podyktowane wcześniejszą uchwałą podjętą przez Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej (MZKZG), którego Gdynia jest członkiem.
Na początku stycznia br. przedstawiciele 14 samorządów wchodzących w skład MZKZG przegłosowali uchwałę rekomendującą nowe, maksymalne ceny biletów, które w najbliższych dniach mają być głosowane przez poszczególne rady gmin i miast, bądź – jak w przypadku Gdyni – zostały właśnie przegłosowane.
SYSTEM FALA
Poinformowano również, że na Pomorzu 1 kwietnia br. zostanie wprowadzony system Fala, który poza ujednoliceniem cen za bilety komunikacji miejskiej ma wprowadzić nowoczesną formę płacenia za przejazdy. Za wprowadzenie systemu odpowiada spółka InnoBalitca, której udziałowcami są m.in. województwo pomorskie, Gdańsk, Gdynia, Słupsk i Tczew.
Po ogłoszeniu informacji o systemie Fala, prezydent Tczewa Mirosław Pobłocki pod koniec stycznia br. zaproponował, żeby od 1 września wprowadzić bezpłatną komunikację miejską dla wszystkich. Wskazał przy tym, że system Fala spowoduje zbyt duże podwyżki cen biletu.
System Fala, a także wzrost cen za bilety, od początku krytykowali gdańscy radni PiS. Złożyli oni zawiadomienia do UODO i UOKiK, w których chcą się dowiedzieć m.in., czy sposób, w jaki będą przetwarzane dane osobowe pasażerów związane z przemieszczaniem się, z lokalizacją, z „odbijaniem” biletów na specjalnym czytniku, w jakikolwiek sposób będą wykorzystywane niezgodnie z prawem.
Na początku lutego władze Gdańska wycofały się z pomysłu podnoszenia cen biletów do czasu „uruchomienia wszystkich funkcjonalności – aplikacji i falomatów”, czyli urządzeń, do których będą przykładane karty. Poinformowano wówczas, że start systemu Fala został przesunięty na lipiec br.
Radni Gdańska i Sopotu uchwałę o maksymalnych cenach za korzystanie z komunikacji miejskiej podejmą w czwartek.
PAP/mm