Decka Pelplin – Dziki Warszawa w 28. kolejce koszykarskiej I. ligi. Na pewno nie było to widowisko, które zapamiętamy na lata. Gospodarze przyzwyczajali już do ofensywnego stylu i szybkiej gry u siebie, ale nie tym razem. Mnóstwo błędów z obu stron, nieskuteczność z dystansu i tylko opanowaniu tego chaosu w końcówce goście z Warszawy zawdzięczają swój sukces. Sami też nie imponowali, ale opanowali bylejakość, wygrywając 73:62
Thomas Davis jest graczem chimerycznym, dużo zależy od koncentracji, mobilizacji i nastawienia. Truizm? Być może, ale w przypadku Amerykanina sprawdza się nadto, Ile już w tym sezonie razy 32-latek grał zrywami, mobilizował się na chwilę, by gasnąć na długie minuty. Przed meczem z Dzikami bardzo na niego liczono, w grudniu kiedy poprzednio oba zespoły się mierzyły, Decka wygrała po dogrywce właśnie głównie dzięki jego 22-punktom. W Pelplinie początek też należał do niego – szybkie 8 punktów, mocne otwarcie, w kolejnych minutach jednak gasnące w przeciętność, z oddaniem inicjatywy kolegom.
Pierwsze 20 minut nie należało do strzelców, którzy pudłowali na potęgę. Tak wśród gospodarzy, jak i gości statystyki na poziomie 1/9, dowodziły bardzo słabej jakości rzutów z obwodu, nieco lepiej wyglądały obie drużyny w półdystansie i pod koszem.
DZIKI UCIEKŁY
Po zmianie stron gospodarze zgubili dystans. Dziki szybko wypracowały sobie przewagę, wykorzystując straty i luki w obronie Decki. Z dwóch punktów przewaga urosła do 10, a pod koniec kwarty nawet do 11 punktów. Goście nieco poprawili skuteczność z dystansu, ale przede wszystkim wykorzystywali dużo większe doświadczenie pod koszem. Mateusz Bartosz ogrywał bezkarnie Piotra Wińskowskiego, pomysły na zdobywanie punktów znaleźli także obwodowi – amerykański rozgrywający Marcus Azor i Michał Aleksandrowicz, dziurawiący kosz z półdystansu. Pelplinianie nie zagrali zespołowo, a wobec braku zespołowości musi się zrodzić lider, który przełamie niemoc. Nie przełamał. Davis brał na siebie odpowiedzialność za kozłowanie piłki, ale podejmował złe decyzje, tracił posiadanie i w efekcie przewaga warszawian rosła.
Nadzieja ożyła na chwilę, kiedy Piotr Wińkowski celnymi rzutami wolnymi zmniejszył przewagę Dzików do 8. punktów. Chwilę później Decka jeszcze przejęła piłkę, ale rzut z dystansu Mariusza Konopatzkiego i wejście pod kosz Thomasa Davisa okazały się nieskuteczne.
Decka ma bilans 13-15. Upragniona faza play-off oddala się, to już 3 zwycięstwa mniej od rywali. Nie jednak sucha matematyka martwi, a jakość gry, która w środę była na zdecydowanie niezadowalajacym poziomie.
28. kolejka Suzuki 1. ligi: Decka Pelplin – Dziki Warszawa 62:73 (24:20, 6:12, 9:18, 23:23)
Decka: Wińkowski 15, Davis 13, Obarek 11, Janik 6, Konopatzki 6
Dziki: Bartosz 18, Aleksandrowicz 16, Azor 13, Czujkowski 7, Motel 6