Mam poczucie, że nie spałem, nie jadłem, tylko pracowaliśmy i cieszyliśmy się – wspominał działacz opozycji antykomunistycznej Krzysztof Wyszkowski. Jak dodał, zawarcie Porozumień polegało jednak tylko na tym, że „komuniści zgodzili się, żebyśmy żyli w warunkach półwolności”.
W 42. rocznicę Porozumień Sierpniowych 1980 roku były działacz opozycji antykomunistycznej Krzysztof Wyszkowski wspomina m.in. okoliczności zawarcia porozumień w Stoczni Gdańskiej i społeczną euforię podczas tak zwanego „karnawału Solidarności”. Podkreśla też wagę ówczesnej postawy Polaków, którzy skutecznie mieli przeciwstawić się systemowi komunistycznemu.
Porozumienia Sierpniowe w 1980 roku Wyszkowski porównał do innych wydarzeń historycznych w Polsce, m.in. tych w 1944 i 1945 roku, „gdy Armia Czerwona najechała Polskę, powołano Urząd Bezpieczeństwa (…) i stworzono cały system mordu na Polakach” – Wtedy stopnień zniewolenia Polaków był tak silny, że nie mogliśmy mu się oprzeć – podkreślił. – Po kilkudziesięciu latach okupacji sowieckiej, doszło do buntu sierpniowego, w którym tym razem całe społeczeństwo, cały naród, opowiedzieli się przeciwko komunizmowi – wyjaśnił.
– Wychodząc ze stoczni, mieliśmy poczucie pewnej goryczy, że wywalczyliśmy wprawdzie wolne miejsce, wolną niepodległą Polskę w Stoczni Gdańskiej, ale jednak wracamy do rzeczywistości pod okupacją komunistyczną. Okazało się, że trzeba było czekać jeszcze do 1989 roku, żeby komunizm rzeczywiście upadł, a Polacy odzyskali niepodległość – powiedział.
POROZUMIENIE ZBRODNIARZA I OFIARY
Wyszkowski przypomniał, że o powodzeniu porozumień sierpniowych zdecydowały poprzedzające je bunty robotników z Radomia i Ursusa w 1976 roku, gdyż „uruchomiły one działania społeczne” i „świadomość, że wszyscy chcemy zakończenia tego potwornego zniewolenia komunistycznego”. Wspomniał również o strajkach w Lublinie zanim 14 sierpnia 1980 roku wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Porozumienia sierpniowe Wyszkowski określił mianem „porozumienia zbrodniarza i ofiary”. Jak ocenił, „polegało ono tylko na tym, że komuniści zgodzili się, abyśmy żyli w warunkach półwolności”. – Byliśmy z tego zadowoleni, choć jednocześnie marzyliśmy o pełnej niepodległości, co się stało dopiero kilka lat później – mówił.
Tak zwany „karnawał Solidarności” po sukcesie porozumień sierpniowych były opozycjonista nazwał „czasem euforii”. – Pracowałem wtedy w „Tygodniku Solidarność”, który miał 500 tysięcy nakładu. To był niezwykły czas. Mam poczucie, że nie spałem, nie jadłem, tylko pracowaliśmy i cieszyliśmy się. Trzeba było wykorzystać każdy dzień, każdą sekundę, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że to, co nam się udało w Sierpniu ’80, czyli uzyskać wolne związki zawodowe i częściową niezależność, komuniści będą chcieli nam odebrać. Przeczuwaliśmy, że Związek Sowiecki i polscy komuniści napadną na nas i rzeczywiście – po pół roku doszło do mordu na Solidarności 13 grudnia – opowiadał.
Wyszkowski pozytywnie ocenił ówczesną postawę zwykłych polskich obywateli. – W trakcie przygotowania żądań strajkowych w stoczni z rządem, padło również żądanie wolnych wyborów do parlamentu. To pokazywało, że społeczeństwo wie, czego chce – powiedział. – Trzeba było działać ostrożnie, ale oczywiście cieszyliśmy się z tego, że wyrwaliśmy chodnik spod nóg komunizmowi, bo powstanie Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych było wyłomem, którego komunizm nie mógł już odbudować – dodał.
„SYMBOLICZNA TWARZ SOLIDARNOŚCI”
Zapytany o najważniejsze dla niego postaci wydarzeń sprzed 42 lat, Wyszkowski w pierwszej kolejności wymienił Annę Walentynowicz. – To była dla mnie symboliczna twarz Solidarności, taka prosta kobieta, która chciała wolności i prawa do wiary – ocenił. Wspomniał też o jednoczącej roli Kościoła katolickiego rok po pielgrzymce papieża Jana Pawła II do Polski. – Dzięki temu stworzona została atmosfera wspólnoty, która uruchomiona się w sierpniu 1980 roku – mówił.
Zapytany o postać Lecha Wałęsy, Wyszkowski powiedział, „to też był dość prosty człowiek, z tym, że niestety nas oszukał”. – Musimy się z nim rozliczyć, ale w sierpniu 1980 roku był kimś, kto jednoczył – ocenił.
– Mam nadzieję, że doświadczenie porozumień sierpniowych nauczyło nas tego, że elity państwowe powinny słuchać zwykłych ludzi – podsumował Krzysztof Wyszkowski.
PAP/jk