Zapasy tabletek z jodkiem potasu są zabezpieczone. Nie należy ich jednak brać zapobiegawczo

(fot. samorzad.gov.pl)

Ze względu na skrajnie nieodpowiedzialną postawę Rosjan, którzy ostrzeliwują ukraińskie elektrownie, w całej Polsce zabezpieczono tabletki z jodkiem potasu. Eksperci podkreślają jednak, że kategorycznie nie wolno zażywać ich profilaktycznie.

O zapewnieniu dystrybucji jodku potasu na Pomorzu pisaliśmy >>>TUTAJ. Według rządowych komunikatów tabletki są przechowywane w szkołach, przedszkolach i urzędach gmin. – Zdrowie mieszkańców Polski nie jest zagrożone, nie grozi nam scenariusz Czarnobyla, nie zagraża wybuch elektrowni w Zaporożu, zagrożenie nie występuje dziś na terytorium Polski, musimy być jednak przygotowani na różne scenariusze. Być może jest to działanie nadmiarowe, ale mające sens nawet w tych mało prawdopodobnych scenariuszach, by zareagować możliwie szybko – tłumaczył dr Łukasz Młynarkiewicz, prezes Polskiej Agencji Atomistyki, w czasie konferencji prasowej 30 września.

Jodek potasu blokuje wchłanianie promieniotwórczego jodu. Jego przyjęcie ma sens zanim zaczniemy oddychać skażonym powietrzem. Najlepiej zrobić to w ciągu dwóch godzin od pojawienia się komunikatu o wystąpieniu zagrożenia, ale eksperci podkreślają, że ten okres można wydłużyć do ośmiu godzin. Bezsensowne, a wręcz niebezpieczne jest natomiast profilaktyczne branie tabletek w sytuacji, gdy zagrożenie jeszcze nie wystąpiło. – W przypadku skażenia zalecane dawki tysiąckrotnie przekraczają dzienne zapotrzebowanie na jod – podkreśla w rozmowie z „Do Rzeczy” prof. Artur Bossowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie endokrynologii i diabetologii dziecięcej.

JOD MOŻE POMÓC, ALE TEŻ BARDZO ZASZKODZIĆ

Ekspert dodaje, że w przypadku osób powyżej 60. roku życia przyjmowanie wysokich dawek jodu może być nawet bardziej ryzykowne niż napromieniowanie. – Nowotwór tarczycy rozwija się przez wiele lat, dlatego należy zastanowić się, co jest większym ryzykiem. Każdy ma prawo podejmować decyzję, trzeba jednak pamiętać, że nadmiar jodu może zaszkodzić – mówi.

Tabletek z jodem kategorycznie nie powinny przyjmować osoby nadwrażliwe lub uczulone na ten pierwiastek albo cierpiące na opryszczkowe zapalenie skóry Duhringa. Z kolei dotknięci chorobą Hashimoto lub Gravesa-Basedova powinni skonsultować swój przypadek z lekarzem, ponieważ duża dawka jodu może zaostrzyć proces autoimmunologiczny. Pochopnej decyzji nie powinni też podejmować ludzie dotknięci nadciśnieniem tętniczym lub przyjmujący niektóre lekarstwa (moczopędne oszczędzające potas, kaptopril, enalapril, chinidyna).

POLSKA AKCJA NAJWIĘKSZA NA ŚWIECIE

W Polsce tylko raz przeprowadzono podawanie jodu na masową skalę – po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu. Miał on postać płynu Lugola, czyli wodnego roztworu jodu w jodku potasu. Skoncentrowano się wtedy na dzieciach, dla których promieniotwórczy jod stanowi największe zagrożenie. Nawet 75 proc. dzieci z województw północnowschodnich przyjęło płyn Lugola w ciągu pierwszych 24 godzin akcji, a w sumie otrzymało go 95 proc. z nich.

– Polska jest uważana za kraj, który znakomicie przeprowadził wówczas akcję zapobiegawczą. Była największą na świecie akcją profilaktyki jodowej – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” prof. Andrzej Strupczewski, rzecznik do spraw Energetyki Jądrowej Narodowego Instytutu Badań Jądrowych, ekspert do spraw Bezpieczeństwa Jądrowego Komisji Europejskiej i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA).

„Do Rzeczy”/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj