Do końca miesiąca drożej być nie powinno, ale na duże spadki nie ma co liczyć – mówią analitycy rynku paliw. Olej napędowy jest dziś najdroższy w historii i kosztuje średnio osiem złotych i dziewięć groszy.
Jak mówi Rafał Zywert z biura Reflex, w zatrzymaniu dalszego wzrostu pomaga umacniająca się złotówka i spadek cen ropy.
– W skali tygodnia hurtowe ceny diesla spadły o dziesięć groszy na litrze, natomiast benzyn aż o 38 groszy. W związku z tym, w perspektywie tygodnia czy dwóch nie ma pola do dalszych podwyżek cen paliw na stacjach. Ceny diesla powinny się ustabilizować w okolicach ośmiu złotych i dziewięciu groszy. To jest średni poziom w kraju. Natomiast ceny benzyn na stacjach, gdzie przekroczyły poziom siedmiu złotych, mogą spaść do 6,99 – ocenia Zywert.
NA SYTUACJĘ WPŁYWA WOJNA NA UKRAINIE
Dziś wiele stacji sprzedaje paliwa z minimalną marżą. Sprzedawcy będą więc chcieli straty odrobić. Według analityków do drogich paliw powinniśmy się jednak przyzwyczaić. Wojna na Ukrainie wpływa na osłabienie polskiej waluty i drogiego dolara, za który kupujemy ropę.
Dotychczasowy rekord cen oleju napędowego padł w marcu, tuż po wybuchu wojny. Za litr płaciliśmy wtedy średnio 7 złotych i 95 groszy. Dziś w kraju najtaniej tankujemy w Opolskiem i Łódzkiem. Najdrożej w Śląskiem i Podkarpackiem.
Sebastian Kwiatkowski/ua