Nie czekając na wakacje, Radio Gdańsk wyruszyło na plenerowe spotkania ze słuchaczami. W sobotę nasze mobilne studio stanęło przy Punkcie Informacji Turystycznej w Krynicy Morskiej.
Pierwszym gościem Beaty Szewczyk był rybak i przedsiębiorca Adam Jaworski. Rybołówstwo w jego rodzinie jest hobby wielopokoleniowym.
– Dziadek zaczynał, łowił na Bugu, koło Lwowa. W Galicji dostał pierwszą kartę i mógł robić to legalnie. Faktycznie wtedy łowił te rybki, odsprzedawał, woził na rynek, handlował. Ta tradycja została przeniesiona na te tereny, tuż po wojnie. Krynica była wtedy małą wioseczką, była już odkryta, było molo, wykorzystywane były plaże. Mieszkańców było niewielu, ale bardzo dużo ludzi przyjeżdżało. Dostawali się tu lądem, wodą, a nawet lodem. Kiedyś zobaczyłem zdjęcie, gdzie wzdłuż ulicy stały samochody, było widać piękne reklamy, nie miałem wątpliwości, że to Paryż. Okazało się, że to właśnie Krynica Morska, a samochody dostały się tu zimą, przez lód – opowiadał pan Adam.
Przed radiowym mikrofonem zasiadł także żeglarz Jakub Grabowski. Skąd wzięła się w nim taka pasja, czy jest to jego zawód, czy hobby?
– Jeżeli chodzi o żeglowanie, zacząłem tutaj, w Krynicy, skąd zresztą pochodzę. W tutejszym klubie stawiałem pierwsze kroki, w wieku 8-9 lat. Zaczynałem na optimiscie, później szybko przesiadłem się na kadeta i na nim pływałem do osiągnięcia pełnoletności. Później w tym wieku nie można startować w tej klasie, więc stopniowo pojawiały się większe jachty. Żeglowanie stało się moją życiową pasją, ukształtowało mój charakter. Myślę, że mogę o sobie powiedzieć już, że jestem żeglarzem. Pływam ponad 20 lat. Jestem otwarty na różne formy, mam jednak olbrzymi sentyment do Zalewu Wiślanego. Ten akwen stał się dla mnie skarbem, czymś, czym nawet nie do końca człowiek chciałby się dzielić – podkreślał.
Przewodnicząca krynickiej rady miejskiej Anna Jaworska opowiedziała nam o tym, jakich atrakcji możemy spodziewać się w malowniczej miejscowości.
– Nawiązując do dzików znajdujących się na placu przy punkcie informacji turystycznej trzeba powiedzieć, że stały się one naszym symbolem ze względu na liczbę, w jakiej tutaj występują. Jest im tutaj na tyle dobrze, że przybywa ich trzy razy w roku, gdy nominalnie powinno się to odbywać dwa razy. Zostały postawione tutaj, w centralnym punkcie naszego miasta, można sobie z nimi bezpiecznie zrobić zdjęcie, czego nie można powiedzieć o ich żywych odpowiednikach. We wrześniu każdego roku obchodzimy także Święto Dzika – tłumaczyła.
Miasto żyje z turystyki, więc wiadomo, że dzieje się tu wiele różnych, ciekawych rzeczy. – Koniec jednego sezonu turystycznego jest już momentem, w którym należy myśleć o kolejnym. Na dobrą sprawę, połowicznie ruszamy już w okolicach Wielkanocy. Z całym impetem sezon rozpoczyna się właśnie w weekend majowy, później jest Boże Ciało i kolejne święta, ale jakbyśmy teraz się rozejrzeli, to już widać, że miasto działa w pełni. Wszystkie restauracje, bary, hotele są już otwarte – zaznaczała.
Gościem, który zamykał nasze sobotnie spotkanie, był Adrian Bogusłowicz z Lokalnej Organizacji Turystycznej.
– Dla wszystkich przedsiębiorców w Krynicy Morskiej okres wiosenny, kwiecień i maj, to takie dwa najgorętsze miesiące. Trzeba wtedy dobrze się przygotować do tego pełnego sezonu, ale też jednocześnie już w tej chwili mamy sporo gości, wielu odwiedzających mieliśmy też na Wielkanoc. Od jakichś dwóch-trzech lat turyści pojawiają się w praktycznie każdy weekend w roku. Ludzie przyjeżdżający w okresie zimowym czy późnojesiennym często są zdziwieni, że restauracje w centrum są wciąż czynne. Można powiedzieć, że sierpień, lipiec, ale też piękny, ciepły czerwiec są momentem szczytowym, ale na dobrą sprawę sezonu już nie ma – mówił.
W kolejnych dniach majówki z Radiem Gdańsk odwiedzimy Gdynię, Żukowo i Puck. Więcej informacji TUTAJ.
aKa/mrud