Święta Bożego Narodzenia kojarzą się przede wszystkim z rodzinnymi spotkaniami przy stole, prezentami czekającymi pod choinką, składaniem sobie życzeń i pasterką. Ale to nie wszystko. Tradycji i zwyczajów, które przetrwały do naszych czasów, jest znacznie więcej.
Jak zatem przed laty świętowali nasi pradziadowie i jakie tradycje przetrwały do dziś? Zastanówmy się nad zwyczajami, które w tych szczególnych chwilach towarzyszą nam od wieków. Warto dodać, że na Pomorzu są to tradycje wyjątkowo bogate i obfitujące w ciekawe obrzędy.
DARCIE PIERZA
Kaszubską osobliwością było to, że obrzędy związane ze świętami rozpoczynały się bardzo wcześnie, bo już w czasie adwentu, kiedy to kobiety wieczorami zbierały się przy darciu pierza. Wykonywaniu tej czynności towarzyszyły pełne emocji dyskusje, żarty i sąsiedzko-rodzinne plotki. Jeżeli akurat nie darło się pierza, gospodynie wyciągały kołowrotki i przędły wełnę, z której potem robiły na drutach swetry i skarpetki.
WIELKIE PORZĄDKI
W okresie przedświątecznym trwało wielkie sprzątanie, bowiem od Wigilii aż do Trzech Króli nie wolno było ani prać, ani szyć, ani prząść. Zgodnie z dawnym zwyczajem, kilkanaście dni przed świętami każdą checz odwiedzał Gwiżdż, który dzwonkami i gwizdaniem oznajmiał przybycie gwiazdki. Gwiżdż pytał gospodarzy, czy zechcą przyjąć kolędników: „Chceta we gwiazdka widzec?”.
Już od początku adwentu po kaszubskich domach chodziły dzieci niosąc szopki, najczęściej gliniane, z figurkami Matki Boskiej, Józefa i małego Jezusa. Chodzenie z szopką połączone było ze śpiewaniem kolęd oraz ze spektaklem z udziałem Heroda, diabła i śmierci. Gospodarze w zamian obdarowywali dzieci słodyczami lub drobnymi monetami.
DANKA I DWANAŚCIE POTRAW
W wigilię gospodarz przynosił do domu snopek nieomłóconego zboża, który potem stał w kącie przez całe święta, miał zapewnić dobrobyt. Zgodnie z tradycją na stole powinno było znaleźć się dwanaście, oczywiście postnych, potraw, czyli tyle, ilu było apostołów. Nieodłącznym atrybutem wigilijnego stołu był mak, a dokładniej potrawy zeń przygotowane. Z makówek robiło się potem ozdoby na „dankę” czyli na choinkę. Pod obrusem nie mogło zabraknąć sianka. Zaś na stole, prócz karpia pojawiał się zazwyczaj barszcz z grzybami, zupa rybna z lanymi kluseczkami, śledź, bulwy (czyli ziemniaki), kapusta z grzybami, buraki tarte i kompot z suszonych owoców. Nie mogło też zabraknąć kaszubskiego chleba (z dodatkiem ziemniaków). Dbano, by zostawić dodatkowe nakrycie dla strudzonego wędrowca, zaś resztki jedzenia świątecznego – a z czasem także opłatek – zanoszono domowemu inwentarzowi. Wierzono, że zwierzęta w tę noc mówią ludzkim głosem, jednak na Kaszubach nie wolno było ich podsłuchiwać, gdyż mogłoby to przynieść nieszczęście.
KOLĘDNICY I JASEŁKA
W czasie kolacji przychodzili kolędnicy. Najważniejszy był Gwiazdor, który dawał prezenty i przepytywał z pacierza. Oprócz niego do chaty wchodził Dziad z Babą, kominiarz, bocian (przynosił szczęście), Żyd z niedźwiedziem (zapewniał siłę i urodzaj) oraz diabeł. Późnym wieczorem wybierano się do kościoła na Pasterkę, by radośnie powitać narodzonego Jezusa Chrystusa. Pierwszy dzień świąt tradycyjnie poświęcony był rodzinie i sąsiadom. Od drugiego dnia Bożego Narodzenia swoją wędrówkę po domach zaczynali trzej królowie – Melchior, Kacper i Baltazar.
Mówiąc o zwyczajach, nie można zapomnieć o jasełkach. Za twórcę przedstawień bożonarodzeniowych uważany jest św. Franciszek z Asyżu. Ich treścią była historia narodzenia Jezusa w Betlejem i spisku Heroda. W XVIII wieku biskupi polscy zakazali wystawiania jasełek w kościołach, ponieważ do treści coraz chętniej wprowadzano sceny i postacie ludowe, często związane z wierzeniami pogańskimi. Wtedy z szopkami poza murami kościołów zaczęli kolędować żacy i czeladnicy. Teksty jasełkowe, najczęściej gwarowe, były przeważnie anonimowe i często przerabiane.
Rafał Korbut