Dwukrotny wzrost przypadków śmiertelnych zaczadzeń na Pomorzu. Choć sezon jeszcze się nie skończył, życie już straciło sześć osób.
Jak powiedział Radiu Gdańsk kapitan Jakub Friedenberger z pomorskiej straży pożarnej, od września ratownicy wzywani byli do 94 akcji związanych z tlenkiem węgla. 46 osób wymagało pomocy medyków. To o połowę więcej niż w ubiegłorocznym, trwającym do końca kwietnia sezonie, kiedy poszkodowane były 33 osoby.
– W większości przypadków to efekt zaniedbań w uboższych gospodarstwach – ocenił ratownik. – Często w domach i mieszkaniach, gdzie poziom życia nie jest za wysoki, ludzie dogrzewają się, czym popadnie i czym jest. Nie zawsze systemy kominowe, wentylacyjne i piece są w takim stanie, jak byśmy chcieli i robione przez fachowców. Żeby było cieplej, ludzie zaklejają kratki wentylacyjne, a one po to właśnie są, by dostarczać powietrze – tłumaczył.
UWAGA NA SADZĘ
Ostatnie lata to także znaczący wzrost przypadków pożarów sadzy z kominów. W 2019 roku takich sytuacji było 800, w 2020 roku – 900. Przez ostatnie dwa lata – po 1000.
– Bo te kominy trzeba systematycznie czyścić. Tam osadzają się produkty spalania. Jest to też spowodowane tym, że używamy niewłaściwego paliwa. Nie każde drewno nadaje się do palenia. Nie każdy węgiel jest dobry. Powinniśmy wybierać produkty właściwe do naszego pieca, ale przede wszystkim czyścić przewody kominowe. Jeśli używamy paliw stałych – cztery razy do roku według przepisów. Większość pożarów kominów to są zaniedbania – mówił Friedenberger.
Z roku na rok coraz częściej ratownicy wyjeżdżają też do pożarów mieszkań. W 2020 roku takich akcji było 1700. Rok później 1900. W ubiegłym roku już ponad 2000.
Sebastian Kwiatkowski/ol