Doskonałe zbiory miodu w gminach Pszczółki i Suchy Dąb. W niektórych pasiekach pszczelarze wirowali już po kilka razy. Rekordziści zebrali nawet 800 kilogramów miodu, a to dopiero początek sezonu. Niedługo zaczną kwitnąć kolejne rośliny.
Dobry sezon szykuje się dla pszczelarzy z miodowego zagłębia. Oczywiście pod warunkiem, że w kolejnych miesiącach trendu obfitych zbiorów nie zniweczy pogoda – przede wszystkim susza. Przymrozki bowiem raczej już za nami. W gminie Pszczółki, Cedry Wielkie i Suchy Dąb odwirowywano od 20 do nawet 25 kilogramów czystego produktu z jednego ula. To przede wszystkim miód rzepakowy, choć pszczoły przynosiły także nektar owocowy, klonowy i – co ciekawe jak na tę porę roku – kasztanowy.
PSZCZELARZE: TO WYJĄTKOWY ROK
– Korzystamy tutaj z bliskości Motławy i bogatej roślinności wodnej – mówi Ewa Cierocka, wiceprezes Koła Pszczelarskiego w Pszczółkach. – Jedynym problemem wydaje się być fakt, że w tym roku wiele roślin zaczęło kwitnąć w jednym momencie. Wegetacja jest przyspieszona. Jeżeli pomiesza się nam akacja z rzepakiem, to będzie nowy smak, ale struktura samego miodu nie będzie zbyt ciekawa dla klienta. Dlatego pszczelarze muszą zachować czujność.
Dotychczasowe zbiory są obiecujące dla wielu pszczelarzy z miodowego zagłębia. Dla klientów oznacza to względnie rozsądną cenę za produkt prosto z pasieki, czyli około 40-50 złotych za kilogramowy słoik miodu rzepakowego. W podobnej cenie powinniśmy kupić miód wielokwiatowy czy lipowy.
– Jeden z członków Koła Pszczelarskiego w Pszczółkach zebrał już 50 wiader, czyli około 800 kilogramów samego miodu rzepakowego. Co prawda ma on 60 pszczelich rodzin, ale to jeszcze nie koniec, bo rzepak najbardziej obficie nektaruje pod koniec kwitnienia. Wygląda na to, że finansowo powinien być to dla nas dobry rok. Większą pewność będę miała za miesiąc – dodaje Ewa Cierocka.
UWAGA NA MIODOWE OSZUSTWA
Pszczelarze przestrzegają także przed nieświadomym zakupem produktu ze stokrotki, słonecznika i lawendy. Jak mówią: jest to chwyt marketingowy, bo w Polsce rośliny te nie nektarują. Na półkach sklepowych pojawiły się także „miody malinowe” o różowym, czasem wręcz czerwonym zabarwieniu.
– Jest to oszustwo. Celowe wprowadzanie klienta w błąd. Taki kolor jest osiągany poprzez dodanie barwnika albo karmienie pszczół syropem. Można to nazwać produktem miodopodobnym. Na pewno nie ziołomiodem, a tym bardziej nie miodem – kończy Ewa Cierocka.
Wkrótce pszczoły rozpoczną produkcję miodu lipowego, akacjowego i spadziowego. Później będzie nawłoć i gryka, a we wrześniu wrzos.
POSŁUCHAJ MATERIAŁU NASZEGO REPORTERA:
Mateusz Czerwiński/raf