Dziennik elblążanki z XIX wieku źródłem wiedzy o kuchni i zwyczajach z tamtych czasów

Fragmenty dziennika (Fot. Biblioteka Elbląska)

W XIX wieku w Prusach w zamożnych domach najpopularniejsza była wołowina i cielęcina; na stołach królowały zupy owocowe – wynika z dziennika sporządzonego przez nieznaną mieszkankę Elbląga. Jej rękopiśmienne zapiski opracował dr Radosław Kubus z Uniwersytetu Gdańskiego.

Jak wyjaśnił badacz, na zapiski trafił podczas pracy w Bibliotece Elbląskiej. – Zwróciłem na nie uwagę z kilku powodów. Po pierwsze, ich opis był bardzo lakoniczny i nie zawierał żadnych szczegółowych informacji ani na temat autorki, ani treści. Po drugie, zapiski liczyły kilkadziesiąt stron i od razu zauważyłem, że zawierają wiele niezwykle interesujących informacji o życiu codziennym w Elblągu w pierwszej połowie XIX wieku. Zdziwiło mnie, że nikt wcześniej nie podjął się szerszego opracowania tego cennego źródła – powiedział  dr Kubus.

Rękopiśmienny dziennik nieznanej z imienia elblążanki nosi tytuł „Tagebuch einer Elbingerin (1825–1830)”. Został spisany przez jedną osobę i liczy 189 kart. Jest oprawiony w niebieską, wzorzystą tekturę. Brakuje tylnej okładki. Pomiędzy stronami dziennika znajdują się zasuszone rośliny oraz obrazki wycięte z papieru. Pierwszy wpis zamieszczono pod datą 1 września 1825 r., natomiast ostatni jest z 20 maja 1830 r. Na wklejce odnotowano ołówkiem, że dziennik podarował bibliotece Fritz Brüning (Geschenk von Fritz-Brüning).

ZAWARTOŚĆ DZIENNIKA

Jak wyjaśnił dr Kubus, dziennik zawiera mnóstwo szczegółowych informacji o autorce, jej kręgu rodzinnym i towarzyskim. Poza opisami jedzenia, znaleźć w nim można także relacje dotyczące codziennych aktywności kobiety i jej bliskich: dokąd podróżowano, jak spędzano czas wolny oraz jakie były codzienne obowiązki kobiet w XIX-wiecznym Elblągu.

– Znaczną część zapisków poświęcono służbie domowej. Autorka szczegółowo odnotowywała uroczystości rodzinne, kościelne i miejskie. Skrupulatnie zapisywała również pożary, które miały miejsce w Elblągu i na jego przedmieściach w latach 1825–1830 – wyjaśnił historyk. – Możemy również znaleźć informacje o chorobach w rodzinie autorki oraz o opiece medycznej sprawowanej przez prywatnego lekarza. Rodzina utrzymywała bliskie kontakty z ówczesnym duchowieństwem, m.in. kaznodzieją Stelterem z Fiszewa czy superintendentem Schreiberem – dodał.

POŻYWIENIE CODZIENNE I ODŚWIĘTNE W DZIEWIĘTNASTOWIECZNYM ELBLĄGU

Autorka dziennika w 1825 r. (od września do grudnia) odnotowała 15 wzmianek o spożywanych posiłkach, w kolejnym roku – 39, w 1827 r. – 52, w 1828 r. – zaledwie 16, w 1829 r. – 20, a do maja 1830 r. – jedynie 2. Najczęściej są wspominane posiłki sobotnie i niedzielne oraz świąteczne. Szczególnie często odnotowywała kolacje, rzadziej obiady. Jeżeli chodzi o śniadania, to niemal o nich nie wspominała. Zdaniem historyka może to świadczyć o tym, że nadmiernie ich nie celebrowano.

Jak wynika z opracowań, w jadłospisie dominowały w tym czasie dania mięsne. Najwięcej wzmianek dotyczy pieczystego, natomiast rzadziej pojawiają się informacje o mięsie duszonym, peklowanym czy marynowanym. Najpopularniejsza była wołowina i cielęcina, w mniejszym stopniu spożywano wieprzowinę i dziczyznę. Niezwykle rzadko wspomina się o jagnięcinie. Ceniono również drób. W tej kategorii niepodzielnie królowały kaczka i gęś, rzadziej z kolei wymieniano kurczaka i indyka. Ponadto spożywano wyroby wędliniarskie, takie jak kiełbasy i kaszanki, używano tłuszczu zwierzęcego do okrasy (np. fasola z boczkiem). Jako dodatek do mięs – jak podaje Kubus – stosowano wino, na bazie którego przygotowywano sosy. Jeżeli chodzi o dzikie ptactwo, to konsumowano bekasy.

AUTORKA ZAPISKÓW

Zdaniem historyka autorka dziennika należała do zamożnej rodziny, o czym świadczy fakt, że w jej zapiskach regularnie pojawia się mięso, w szczególności wołowina i cielęcina, czyli gatunki uchodzące w tym czasie za najzdrowsze, najpożywniejsze, najdelikatniejsze i najbardziej lekkostrawne.

– Dziennik stanowi fascynujące źródło do badań nad kulturą pamięci mieszkańców Elbląga. O ile naturalnym wydaje się fakt, że autorka upamiętniała rocznice śmierci swoich bliskich, o tyle interesujące jest to, że odnotowywała także rocznice mniej oczywistych wydarzeń, np. przejazdu przez miasto króla Prus Fryderyka Wilhelma III – powiedział dr Kubus.

Historyk podkreślił, że nie udało mu się jednoznacznie ustalić autorki zapisków. – Wiadomo jedynie, że miała na imię Wilhelmina. Możliwe, że chodzi o Wilhelminę Wegmann z domu Simpson (1787–1846), ale jest to hipoteza wymagająca dalszych badań – powiedział. Jak dodał, pewne jest, że należała do elity miejskiej, o czym świadczą jej bliskie relacje z rodzinami Raschke i Gruben.

Opracowanie „Kilka uwag na temat pożywienia codziennego i odświętnego w dziewiętnastowiecznym Elblągu w świetle Tagebuch einer Elbingerin (1825–1830)” autorstwa dr. Radosława Kubusa jest dostępne >>>TUTAJ.

PAP/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj