Bardzo duże zainteresowanie kartami rowerowymi w szkołach. Do egzaminów przystępują niemal wszyscy uczniowie, którzy skończyli 10 lat. Zdaje prawie 90 proc.
Jak mówi Ewa Kosznik z podstawówki w Baninie, w ubiegłym roku do egzaminu przystąpiło 77 uczniów. Zdało 67. W tym roku pierwszą część teoretyczną przeszło 260 z 304 uczniów klas czwartych i piątych. Chętnych jest wyjątkowo dużo, bo dołączyli także uczniowie, którzy w czasie pandemii nie mogli do egzaminu przystąpić. – Jedni decydują się na egzamin, bo chcą, inni dlatego że rodzic każe. Jeszcze inni zostali postraszeni, że jazda w ruchu drogowym bez dokumentu może skończyć się mandatem – wyjaśnia Kosznik.
W ocenie policji popularność karty rowerowej wzrosła rok temu wraz z przepisami dotyczącymi hulajnóg elektrycznych. By móc jeździć nimi po ścieżkach rowerowych, dokument jest niezbędny.
NAJWIĘKSZE TRUDNOŚCI
Zdaniem uczniów, którzy są w trakcie egzaminów, najtrudniejsze jest opanowanie znaków drogowych, pokonanie miasteczka ruchu drogowego, ale też jazda po ósemce.
W ocenie pedagogów przeciwnie do zainteresowania – spada niestety sprawność uczniów. Coraz gorzej radzą sobie na egzaminie praktycznym, na przykład z opanowaniem roweru, trzymaniem kierownicy jedną ręką.
W myśl prawa dzieci poniżej 10 roku życia muszą jeździć pod opieką dorosłych i są traktowane jak dzieci. Osoby pełnoletnie karty rowerowej już nie potrzebują.
Sebastian Kwiatkowski/am