Zbrodnia Pomorska to jeden z największych mordów ludności cywilnej, do którego doszło na ziemiach Pomorza po wybuchu II wojny światowej. Według danych historyków, w ciągu kilku miesięcy od września 1939 roku, nazistowskie Niemcy zamordowały w lasach dawnego województwa gdańskiego około 30 tysięcy osób. 2 października został ustanowiony przez Sejm Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Pomorskiej, a obchody odbędą się w ponad 400 miejscowościach.
O to, by o Zbrodni Pomorskiej mówić głośno, od lat apeluje Kaszubsko-Kociewskie Stowarzyszenie im. Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”. W jego skład wchodzą nie tylko potomkowie i rodziny dawnych członków TOW „Gryf Kaszubski” i „Gryf Pomorski”, ale też osoby działające na rzecz kultywowania lokalnych tradycji i pamięci historycznej. Wieloletnie działania przyniosły skutek. W minionym tygodniu odbyły się trzy czytania oraz głosowanie nad ustanowieniem dnia pamięci, a Sejm uchwałę w tej sprawie przyjął jednogłośnie. To milowy krok w przywracaniu pamięci o ofiarach, których mogiłami usiane są lasy od Władysławowa do Włocławek w dzisiejszym województwie kujawsko-pomorskim.
– Cieszymy się, że po ponad 80 latach nastąpiło oddanie czci tym rodzinom, w których zginęli najlepsi synowie z Kaszub i Kociewia. Długo musieli na to czekać, ale doczekali się – podkreśla Roman Dambek, potomek dawnych działaczy „Gryfa” i prezes stowarzyszenia „Gryf Pomorski”.
– Trzeba pochylić się nisko i pokłonić wszystkim ofiarom Zbrodni Pomorskiej. To wielkie święto dla mieszkańców Pomorza, bo przywracamy pamięć i chociaż częściowo oddajemy im wszystkim zwykłą sprawiedliwość – dodaje poseł do Parlamentu Europejskiego, Anna Fotyga. – To jest niezwykle optymistyczne, że taką uchwałę Sejm przyjął jednomyślnie. To wielki sygnał nie tylko dla nas, ale dla całego świata, że w takich sprawach Polacy są jednością – zaznacza.
LATA MAŁYCH KROKÓW
Działania na rzecz promowania historii „Gryfa Pomorskiego” i „Gryfa Kociewskiego” to kilka lat starań różnych środowisk – historyków, lokalnych działaczy kaszubskich i kociewskich i lokalnych polityków. – Te starania stowarzyszenia, aby pamięć o ofiarach trwała i żeby ją przywracać, to ostatnich kilka lat. To zespół małych kroków, bo przecież parę lat temu była uchwała o Zbrodni Pomorskiej, kiedy użyto po raz pierwszy tego sformułowania. Potem udało się postawić nowy pomnik w lesie szpęgawskim, a teraz ustanowienie dnia upamiętniającego niemiecką Zbrodnię Pomorską – wyjaśnia poseł PiS z Kociewia, Kazimierz Smoliński. – Teraz dopiero wiedza o tym, że taka wielka zbrodnia miała miejsce zaraz po rozpoczęciu II Wojny Światowej, przebija się do świadomości Polaków – dodaje.
SYMBOLICZNA DATA
Decyzją Sejmu ogólnopolskie upamiętnienie ofiar zbrodni wyznaczono na 2 października. To data symboliczna, bo właśnie na początku października 1939 roku upadł ostatni bastion obrony polskiej na wybrzeżu – Hel.
– „Gryf Pomorski” to była największa organizacja wojskowa na Pomorzu, bo liczyła około 20 tysięcy członków. Dla porównania na ziemiach Kaszub i Kociewia Armia Krajowa liczyła, według historyków, około ośmiu tysięcy ludzi. Cała propaganda komunistyczna w latach powojennych mówiła, że „Gryf” zaakceptował przyjście Armii Czerwonej i zdał broń. To nieprawda, bo dokumenty zostały sfałszowane. Główny sprawca, który pisał ten rozkaz, sam przyznał w dwóch życiorysach że był żołnierzem Armii Czerwonej więc takiego rozkazu wydać nie mógł. Nikt nie zaakceptował tu powojennego stanu rzeczy – przekonywał Zenon Miller, członek Stowarzyszenia im. TOW „Gryf Pomorski”.
– Dziś historia wraca na właściwe tory. W końcu wracamy do sedna tego, kim byli Kaszubi. To nie były ofiary burzliwego frontu, ale po prostu czystki etniczne. Tu, wszędzie, w lasach są groby pomordowanych, a uchwalenie tego dnia to powiedzenie prawdy o tym, że było to starcie polskiego patriotyzmu z niemieckim okrucieństwem – dodawał wzruszony Andrzej Pryczkowski.
UPAMIĘTNIENIE WALK „GRYFA”
Na Pomorzu upamiętnienie walk „Gryfa” odbywa się od lat – na początku marca w Gołubiu oraz w lipcu. W tym roku główne uroczystości odbywać się będą 2 października w ponad 400 miejscowościach dzisiejszych województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego. Wszystkie one, zgodnie z wiedzą historyków, są miejscami masowych morderstw na mieszkańcach.
Oszacowanie dokładnej liczby ofiar nie jest możliwe. Oficjalnie uznaje się, że życie w zbrodniach popełnianych w tzw. korytarzu pomorskim straciło około 30 tysięcy osób. Nie brakuje jednak opinii, że prawdziwa liczba ofiar może być nawet dwukrotnie większa. Niemcy dysponowali dokładnymi dokumentami na ten temat, jednak przegrywając wojnę, zaczęli zacierać ślady.
W 1944 roku rozpoczęto „Akcję 1005”, w trakcie której w przynajmniej 24 pomorskich miejscach kaźni – w tym największych w Szpęgawsku, Piaśnicy i Mniszce – ekshumowano i spalono ciała zamordowanych w 1939 roku – podobnie jak dokumenty świadczące o skali zbrodni.
Więcej informacji na temat Zbrodni Pomorskiej znaleźć można na stronie www.zbrodniapomorska1939.pl.
Bartosz Stracewski/mrud