Rekonstrukcja bitwy, rycerskie obyczaje i rewia historycznej mody. „Muzyczne Lato” w Świecinie

(fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Nasza radiowa ekipa w ramach cyklu “Muzyczne Lato z Radiem Gdańsk” odwiedziła urokliwe Świecino w gminie Krokowa. To tutaj pojawiło się nasze plenerowe studio, w którym prowadząca Beata Szewczyk rozmawiała z ciekawymi gośćmi związanymi z regionem.

Naszymi sobotnimi gośćmi byli m.in.: wójt gminy Adam Śliwicki, Marcin Ramczyk z Lęborskiego Bractwa Historycznego i jego żona Magda, a także Tadeusz Książk, który opowiedział słuchaczom o średniowiecznej jeździe i walce na kopie. Przy naszym studiu również nie zabrakło atrakcji dla słuchaczy obecnych na miejscu. Wszyscy m.in. mogli wziąć w zabawie pod nazwą „Poczuj się jak prezenter radiowy”.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Pierwszym gościem plenerowego studia w Świecinie był wójt gminy Krokowa Adam Śliwicki, który w rozmowie z Beatą Szewczyk opowiedział między innymi o trwającej dzisiaj – 5 sierpnia – rekonstrukcji ważnego historycznego wydarzenia związanego z miejscowością.

XV wiek, a dokładnie 17 września 1462 roku, to data bitwy, która rozegrała się podczas wojny trzynastoletniej pomiędzy wojskami Zakonu Krzyżackiego a polskimi wojskami króla Kazimierza Jagiellończyka właśnie pod Świecinem. To ważne historyczne zwycięstwo polskich wojsk jest regularnie rekonstruowane w miejscowości. W tym roku ma to miejsce właśnie dzisiaj, w sobotę, 5 sierpnia, od godziny 13:00 do 18:00, a nasze studio znajduje się okolicy, w której prawdopodobnie stacjonowali polscy rycerze.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Na początku rozmowy wójt zapewnił, że nie zabraknie miejsc – także parkingowych – dla chętnych uczestników rekonstrukcji, a następnie poproszony przez prowadzącą, opisał swój strój nawiązujący do wydarzeń sprzed wieków.

– Jestem w dublecie. To takie spodnio-nogawice. Kiedyś to były tylko nogawiczki wiązane do pasa gacnego. Natomiast od XV wieku to już mamy spodnio-nogawice jeszcze z saczkiem. I tak jak widzimy przechodzących obok kolegów, to wszyscy mamy spodnio-nogawice. Pod spodem jest oczywiście bielizna, czyli koszula i gacie lniane, na to jest wełniany dublet, czyli taka marynareczka wiązana razem z tymi spodnio-nogawicami. Wszystko wiązane razem za pomocą sznurków z mosiężnymi końcówkami. Takie trochę współczesne śpiochy. Mam również sakwę o wzorze o dosyć zabawnej nazwie “chłopski zadek”, a w niej choćby mosiężną łyżkę do jedzenia – opisywał swój stylizowany strój wójt, a dzisiaj także uczestnik rekonstrukcji, Adam Śliwicki.

Posłuchaj całej rozmowy:

Następną rozmówczynią Beaty Szewczyk była uczestniczka dzisiejszego wydarzenia i członkini “Bractwa Rycerskiego Spod Nordowej Gwiazdy” Małgorzata Klein, która również – na prośbę prowadzącej – m.in. opisała swój historyczny strój.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Na początek odpowiedziała na dodatkowe pytanie, czy suknię, którą ma na sobie, a wzorowaną ewidentnie na średniowiecznych rycinach i materiałach, uszyła sama? – Nie, jej akurat nie szyłam. Tę suknię dostałam od przyjaciół, a także założycieli naszego “Bractwa Rycerskiego Spod Nordowej Gwiazdy”, czyli od Małgosi i Adama Śliwickich (wójt i żona – przyp. red.). Również – podobnie jak wójt – mam ze sobą igielnik, który znajduje się w sakwie. W niej nosiło się podręczne narzędzia. Czy to zapasowe przepaski, które służyły do podtrzymywania takich dłuższych skarpet wykonanych z filcu, czy też jakieś szpilki, które utrzymywały nasze chusty lub włosy, bo kobiety wiązały i chowały wtedy włosy pod nakryciami głowy – tłumaczyła. – Chustę nosiły przede wszystkim kobiety zamężne. Robiły to, żeby nie kusić innych mężczyzn i swoją postawą reprezentować skromność – dodała.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Posłuchaj całej rozmowy:

Kolejnymi rozmówcami Beaty Szewczyk byli Magda i Marcin Ramczyk z Lęborskiego Bractwa Historycznego. Natomiast dzisiejsza audycja – w związku z trwającą średniowieczną rekonstrukcją – stała się nieco tematyczna i nasi kolejni goście również opisali, w co są ubrani podczas wydarzenia oraz opowiedzieli o średniowiecznych praktykach modowych.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Na początku swoją historyczną stylizację opisał Marcin Ramczyk. – To jest codzienny strój męski z drugiej połowy XV wieku. Mam na sobie dublet, czyli taki pierwowzór marynarki, w którym nie było guzików, kieszeni ani kołnierza. Wiązany jest sznurkami z metalowymi końcówkami, czyli skuwkami. Natomiast samo ubranie jest dopasowane do ciała, bo w drugiej połowie XV wieku podkreślano doskonałość ludzkiego działa, a więc ubrania były przylegające. Dodatkowo rękawy mają mocne podkroje, jakich dzisiaj nie spotykamy. Te rękawy umożliwiają prace wszelkiego rodzaju, zapasy, szermierkę, czy podnoszenie przedmiotów do góry. Spodnie mają bardzo wysoki podkrój dostosowany pod – że tak powiem – środek ciężkości mężczyzny, co umożliwia robienie szpagatu, czyli coś, co we współczesnych spodniach często jest niemożliwe. To jest dziwne, że takie przylegające spodnie mogą być tak wygodne. Oczywiście, jeżeli są poprawnie skrojone i uszyte – tłumaczył Marcin Ramczyk, aby następnie – na prośbę prowadzącej – opowiedzieć jeszcze o butach. – Ja akurat sam ręcznie robię buty. Kiedyś – jakieś 20 lat temu – nie było sklepów, gdzie można było coś takiego nabyć, więc nauczyliśmy się z kolegą robić buty sami. Korzystamy z wielu rycin, podglądamy publikacje i eksponaty w muzeach: w Pucku, w Gdańsku, czy w Kołobrzegu. Takie buty szyje się na lewej stronie – dodał.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Następnie o swoim stroju, a w tym również o butach, których oryginał znajduje się w Sztokholmie, opowiedziała Magda Ramczyk. – Ja akurat noszę sandałki, które również były wtedy popularne. Są niezwykle wygodne i bardzo przewiewne, ale również są odporne na deszcz i wilgoć, co już sprawdzaliśmy wielokrotnie empirycznie właśnie w Świecinie, bo też pogoda nie zawsze dopisywała. Pod nimi mam nogawiczki. Tutaj zrobię rzecz nieprzyzwoitą w średniowieczu, czyli podciągnę troszeczkę sukienkę. To jest nogawiczka sięgająca do kolana. Czasami się wyżej wywija. Jest przytrzymywana takim cienkim skórzanym paseczkiem, ewentualnie czasem to była tkana krajka. To taka wysoka skarpetka, która jest bardzo dopasowana do stopy i zrobiona z wełny. To wszystko szyjemy sami – na sobie najlepiej. Suknie też robimy własnoręcznie, a pod suknią jest giezło, które też jest wełniane. W gieźle i sukni chodziło o to, żeby kobieta była ubrana warstwowo, co jest wygodne, bo można było z jakiejś warstwy zrezygnować, kiedy robiło się za ciepło – wyjaśniała.

Posłuchaj całej rozmowy:

Ostatnim gościem Beaty Szewczyk w plenerowym studiu w Świecinie był Tadeusz Książk, który zdradził, jak wyglądają przygotowania do konnej inscenizacji bitwy, ale również – jako pasjonat koni i związanej z nimi tematyki – opowiedział o tych zwierzętach i o ich roli i życiu w średniowieczu.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

– Przygotowujemy się do inscenizacji konnej. Całe uzbrojenie i wszyscy konni zjeżdżają teraz na miejsce. Przed inscenizacją będzie jeszcze krótki rekonesans, a potem na inscenizację – w której również biorę udział – już się ubierzemy w pełne zbroje.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

Prowadząca zwróciła uwagę, że w średniowieczu koni nie dzieliło się na rasy, a opisywało się je po ich wyglądzie. A czy konkretne konie były wybierane przez rycerzy do walki? – Koń był kiedyś albo przydatny, albo nieprzydatny do walki. Każdy koń ma swój charakter i należało go albo wyczuć, albo też złamać, żeby móc na nim jeździć podczas bitew – tłumaczył Tadeusz Książk.

(Fot. Radio Gdańsk/Małgorzata Odyniec)

A czym były i czemu służyły turnieje rycerskie? – Turnieje to były – poza rozrywką króla i gawiedzi – treningi oraz pewne sprawdzenie się przed ewentualną prawdziwą bitwą. Ponieważ w czasach pokoju trzeba było stale przygotowywać się do wojny w zgodzie z maksymą “si vis pacem, para bellum”, czyli “jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny” – dodawał.

Posłuchaj całej rozmowy:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj