W Szymbarku został poświęcony nowy krzyż upamiętniający zamordowanych 25 maja 1944 roku polskich patriotów. Dokładnie o godzinie 11:00 przemaszerowano w miejsce pierwszego pochówku 10 członków Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” zabitych przez gestapowców.
W przeddzień Święta Niepodległości w tym miejscu pamięci zgromadzili się przedstawiciele organizacji, mieszkańcy oraz 200 uczniów. Po 13 latach wymieniono drewniany krzyż, który stoi przy 10 kamieniach upamiętniających zamordowanych. Poświęcenia dębowego krzyża dokonał proboszcz ks. Mirosław Wensierski.
Lokalni działacze wraz z mieszkańcami właśnie 11 listopada w 2010 roku stworzyli to miejsce pamięci Szymbarskich Zakładników. Teraz okrutną historię poznają kolejne pokolenia. Uczniowie z tutejszej szkoły przygotowali pieśni patriotyczne, zadeklamowali wiersze o Polsce i odczytali apel poległych.
– Jest naszym obowiązkiem pamiętać o ludziach, którzy lokalnie budowali naszą historię. Oddajemy im dzisiaj cześć, bo dzięki nim żyjemy teraz w wolnej Polsce. Nie możemy o tym zapomnieć. Dużo rozmawiamy o wydarzeniach, które miały miejsce na naszej kaszubskiej ziemi. To trudna historia i tak wiele osób straciło życie. Dlatego tutaj gromadzimy się w miejscu pierwszego pochówku zamordowanych 10 członków Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”. Są to dla nas Szymbarscy Zakładnicy, o których pamięć będziemy przekazywać dalej. Jest to kolejny nasz obowiązek – tłumaczy Amelia Brzozowska ze szkoły w Szymbarku.
– Dzisiaj cały dzień poświęcamy Szymbarskim Zakładnikom. Pamiętamy, ale także rozmawiamy o tej historii. Dzisiaj jako harcerz odczytałem apel poległych tutaj, pod nowym dębowym krzyżem. Bez pamięci nie ma wolności – mówi harcerz Franciszek Kowalski.
– Wspominamy tragiczne wydarzenia 24 i 25 maja 1944 roku. Tutaj oddział „Gryfa Pomorskiego” postanowił zlikwidować Reinholda Wolfa, który był na początku wojny SS-manem i strażnikiem w KL Stutthof. Był nie do wytrzymania nawet dla swoich współtowarzyszy-strażników i cofnęli go do Szymbarku. Tutaj był sołtysem i wydawał negatywne opinie dla Polaków, którzy mieli tutaj swoje gospodarstwa, a przez to zostali wysiedleni. Niestety nie jest jeszcze do końca zbadane, co się z nimi dokładnie stało i gdzie byli wysiedleni, czy też może podlegali eksterminacji w ramach Niemieckiej Zbrodni Pomorskiej – opisuje prezes Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. TOW Gryf Pomorski Roman Dambek.
– To on tutaj współpracował ściśle z gestapo oraz niemiecką żandarmerią, organizował obławy na partyzantów Gryfa Pomorskiego. Wszystko wskazuje, że także brał udział w obławie na kpt. Józefa Dambka 4 marca 1944, wcześniej w obławie na zasłużoną rodzinę Gierszewskich z Czarlina. W takich okolicznościach po śmierci komendanta Józefa Dambka był rozkaz likwidacji tego polakożercy. Niestety, po likwidacji Reinholda Wolfa nastąpił odwet Niemców i gestapo aresztowało 20 zaangażowanych patriotów polskich, z czego 10 wyselekcjonowano. Okazało się, że wszyscy oni byli członkami TOW Gryf Pomorski, a w tym jeden z nich to Bronisław Brunka, jeden z założycieli Gryfa Kaszubskiego. Tutaj obok cmentarza w Szymbarku jest pomnik, który mówi o egzekucji naszych patriotów – przypomina.
– Zgromadziliśmy się zaś w lesie, gdzie ich ciała zostały ukryte przez Niemców, aby rodziny nie mogły dokonać godnego pochówku. Dopiero po maju 1945 roku była możliwość przeszukania i odnalezienia ciał w dole śmierci. Te ciała ekshumowano i przeniesiono na cmentarz. Pierwsze miejsce, w którym dokonane zostało pogrzebanie tych ciał z inicjatywy Franciszka Hirsza, świętej pamięci Daniela Czapiewskiego i Andrzeja Młyńskiego zostało odnalezione. W 2007 roku razem walczyliśmy o zachowanie bruku, po którym stąpali Szymbarscy Zakładnicy idący na rzeź. Niestety został tylko fragment bruku, który złożyliśmy przy pomniku – wyjaśnia Dambek.
– W 2010 roku, dokładnie 11 listopada, zostało upamiętnione miejsce pierwszego pochówku zamordowanych. Zgromadzaliśmy się 13 lat temu pod wielkim modrzewiowym krzyżem otoczonym 10-cioma kamieniami. Teraz Andrzej Młyński wraz z przyjaciółmi wymienił ten krzyż na nowy – dębowy. Odbyła się piękna uroczystość jego poświęcenia, w której wzięło udział prawie 200 uczniów – zaznacza.
– To miejsce długo było tajemnicą. Jednak jeszcze żyjący mieszkańcy Szymbarku nas pokierowali i wraz z Franciszkiem Hirszem odnaleźliśmy tych ludzi, którzy pamiętali, gdzie dokładnie to wszystko się wydarzyło. Dlatego stworzyliśmy to miejsce i postawiliśmy tutaj krzyż. Teraz ząb czasu zrobił swoje i wymieniliśmy krzyż na dębowy, który z pewnością nas przetrzyma. Jesteśmy dumni, że pamięć zachowaliśmy i przekazujemy ją kolejnym pokoleniom – wyjaśnia organizator wydarzenia Andrzej Młyński.
Podczas uroczystości została także zaprezentowana nowa publikacja Franciszka Hirsza o Szymbarskich Zakładnikach.
Robert Groth/ol