Kończy się jubileuszowa, dziesiąta edycja Letniej Szkoły Języka Kaszubskiego. Miłośnicy języka regionalnego przez dwa tygodnie doskonalili się w mowie i piśmie, a przy tym zjechali wzdłuż i wszerz całe Kaszuby.
– Zakochałam się w tym regionie. Z pewnością przyjadę na kolejną edycję. Ta przygoda życia była najlepszym, co mogłam dla siebie zrobić. Na początku roku miałam bardzo dziwny sen. Usłyszałam głos (podejrzewam, że któregoś z moich przodków), który zapytał mnie, dlaczego nie piszę o Kaszubach. Ale co miałam o nich pisać, skoro nic o nich nie wiem? To się dowiedz! Dokładnie trzy dni po tym śnie znalazłam informację o początku Letniej Szkoły Języka Kaszubskiego – opowiada mieszkająca na Dolnym Śląsku Agnieszka Obrycka.
– Moja rodzina pochodzi z Kaszub, dokładnie: z okolic Pucka, a ja w wieku sześciu lat przeprowadziłam się z rodzicami do Krakowa. Przez wiele lat nie miałam styczności z tym językiem; pamiętam tylko, że mama i babcia mówiły po kaszubsku. Tutaj spełniam marzenie o nauczeniu się tego języka, poznaniu korzeni i powrocie do tożsamości – mówi Dagmara Pior z Krakowa.
CZAS NA POŻEGNANIE
W tegorocznej edycji Letniej Szkoły Języka Kaszubskiego spotkały się osoby z całej Polski – naukowcy, nauczyciele i miłośnicy Kaszub. Jutro w Kaszubskim Uniwersytecie Ludowym w Wieżycy odbędzie się pożegnanie grupy.
Robert Groth/MarWer