Dwadzieścia lat temu ulicami Słupska przejechał ostatni trolejbus. Był to pojazd linii A, który kursował pomiędzy osiedlem Niepodległości-Centrum a ulicą Kopernika. Władze miasta tłumaczyły decyzję o likwidacji tego typu transportu miejskiego rosnącymi kosztami eksploatacji sieci oraz pojazdów. Część ekspertów do dziś uważa ją za błędną i szkodliwą dla rozwoju komunikacji miejskiej w Słupsku.
Trolejbusy pojawiły się na ulicach Słupska 22 lipca 1985 roku. Początkowo tylko na linii A. liczącej cztery kilometry siedemset metrów. W kolejnych latach sieć połączeń powiększono o linię B – Osiedle Niepodległości – osiedle Hubalczyków oraz C, która swoje początkowe przystanki miała identyczne jak linia B, ale wiodła również przez osiedle Batorego, co wydłużało jej trasę do niemal ośmiu kilometrów.
W planach była również budowa linii C do Kobylnicy, a nawet D do Ustki. Zamierzeń jednak nie udało się zrealizować, bo na inwestycje zwyczajnie nie było pieniędzy. W Słupsku początkowo wykorzystywano trolejbusy ówczesnej produkcji radzieckiej – dziesięć pojazdów ZIU, nazywanych przez mieszkańców „Ziutkami” – oraz pojazdy marki Jelcz.
Z czasem lokalna fabryka autobusów Kapena opracowała własny model trolejbusu, przerabiając w tym celu jeden z modeli produkowanych przegubowych Ikarusów. Liczba trolejbusów wykorzystywanych na wszystkich liniach od roku 1985 wahała się od dziesięciu do dwudziestu sześciu pojazdów.
KONIEC „TRAJTKÓW”
W marcu 1999 roku ówczesne władze miasta podjęły decyzję o likwidacji komunikacji trolejbusowej, która funkcjonowała równolegle do autobusowej. Wszystkie linie miały być obsługiwane wyłącznie przez autobusy. Najpierw, latem 1999 roku, wyłączono z użytkowania linie B i C, a 18 października 1999 roku ostatni raz kursował pojazd linii A. Część trolejbusów zezłomowano, inne sprzedano do miast, które korzystały z komunikacji trolejbusowej, a sieć trakcyjną zdemontowano.
Ówczesny prezydent Słupska, Jerzy Mazurek, broni decyzji o likwidacji trolejbusów. – Powody decyzji były wyłącznie ekonomiczne. Poza tym trolejbusy ciągle się psuły, spadały im pantografy i blokowały ulice. Ekonomicznie i technicznie nie miały szans nawet z ówcześnie produkowanymi autobusami. Dziś, przy obecnym dużym ruchu samochodowym, to byłby koszmar, blokujący centrum miasta. Na tego typu rozwiązania mogą sobie pozwolić miasta, które mają szerokie ulice i nowoczesny tabor. Co do ekologii, to myślę, że w miarę szybko transport publiczny będzie wykorzystywał autobusy elektryczne – dodaje.
„BŁĘDNA I POCHOPNA DECYZJA”
Władze miasta były wówczas krytykowane za likwidację komunikacji trolejbusowej. Ekspert transportowy Michał Szymajda podkreśla, że decyzja z 1999 roku jego zdaniem błędna i pochopna.
– Decyzję o likwidacji systemu trolejbusowego w Słupsku można ocenić wyłącznie źle. Słupsk, trochę w wyniku przypadku, otrzymał w spadku po centralnie sterowanej gospodarce system całkiem nieźle zaprojektowany, może z wyjątkiem linii C, która na odcinku przez Zatorze powinna przebiegać przez ulicę Wazów i Banacha. Słupszczanom trolejbusy kojarzą się przeważnie z awaryjnym, fatalnie utrzymanym środkiem transportu. Warto jednak przypomnieć, że tak było ze względu na praktyczny brak inwestycji w sieć trakcyjną i remonty taboru lub zakupy trolejbusów. Zaniechano starań o zakup pojazdów z drugiej ręki, choć była taka możliwość. W końcu zdecydowano się w 1997 wymienić siedem trolejbusów na spalinowe jelcze i Ikarusy w fatalnym stanie – tłumaczy.
ZOSTAŁY JEDYNIE SŁUPY
Trolejbusy woziły więc pasażerów w Słupsku tylko czternaście lat (1985-1999) i podzieliły los tramwajów, które kursowały ulicami Słupska w latach 1910-1955. Co ciekawe, sieci tramwajowa i trolejbusowa miały po trzy linie. Tramwajowa o numeracji 1,2 i 3 oraz trolejbusowa, której pojazdy oznaczano literami A, B i C. Dziś, zarówno po tramwajach, jak i trolejbusach, przy ulicach pozostały jedynie częściowo zdemontowane słupy trakcyjne.
Przemysław Woś/puch