Druga porażka z rzędu STK Czarnych Słupsk. Przegrali z WKK Wrocławiem

STK Czarni Słupsk ponieśli drugą porażkę z rzędu. Na własnym parkiecie ulegli WKK Wrocław 76-81. – Oni niczym nas nie zaskoczyli. Grali tak jak wiedzieliśmy, że będą grać. Wyszli agresywnie, nie dawaliśmy rady ich fizyczności – mówił po spotkaniu trener Czarnych Mantas Cesnauskis. – Po prostu nie byliśmy przygotowani, od pierwszej minuty widziałem w swoim zespole niepewność, a to mnie najbardziej wkurza. Grając u siebie, przegrać zbiórki i rzucać tylko 14 osobistych – to jest niedopuszczalne, nie jesteśmy agresywni, gramy na łatwiznę. Gdy gramy z bardzo dobrymi zespołami to musimy zagrać dużo lepszy mecz, niż dziś zagraliśmy. I w obronie i w ataku. Dziewięciu zawodników, którzy grają, to nie może być tak, że pięciu ma jaja, a czterech nie ma. Nie wygramy pięcioma zawodnikami takiego meczu – dodał Mantas Cesnauskis.

 
Ten cytat właściwie najlepiej podsumowuje całe spotkanie, bo zespół WKK Wrocław zagrał dobry, „ładny dla oka” mecz, a Czarni grali zrywami, dużymi fragmentami niepewnie i bez agresji. Przy tak fizycznie bardzo silnym zawodniku wrocławian jak Piotr Niedźwiedzki – w tym spotkaniu 16 zbiórek i 31 punktów – trudno pomyśleć o zwycięstwie. W Czarnych kompletnie zawiedli podkoszowi: Wojciech Fraś i Szymon Długosz – razem 3 punkty i 9 zbiórek.

– Wygrywa i przegrywa zespół. Jesteśmy zespołem, czy zawiódł rozgrywający, skrzydłowy i center to jesteśmy zespołem. Wiemy, że Niedźwiedzki jest dominatorem. Oprócz wysokiego cały zespół musi pomagać, bronić przeciwko takiemu zawodnikowi. To nie jest tak, że jeden rzuca, a reszta patrzy i wysoki zawiódł, bo Niedźwiedzki zagrał mecz życia, tylko my zawiedliśmy – podsumował mecz Marcin Dutkiewicz. STK Czarni Słupsk odnieśli w tym sezonie 14 zwycięstw, ale mają już na koncie siedem przegranych spotkań.

Przemysław Woś
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj