Nie żyje małpa, która uciekła z Doliny Charlotty. „Nic nie wskazywało na to, że środek nasenny źle zadziała”

Udało się złapać małpę, która ponad tydzień temu uciekła z prywatnego zoo niedaleko Słupska. Niestety, mimo opieki weterynaryjnej, wyjec nie przeżył. Nie wiadomo jak uciekł z ogrodu.


Jolanta Ziewiec z Doliny Charlotty powiedziała Radiu Gdańsk, że małpę próbowano złapać na różne sposoby. Ostatecznie udało się przy użyciu środka nasennego.

MAŁPA NIE PRZEŻYŁA

– Udało nam się tę małpkę strzelić z broni Palmera, środkiem nasennym. Nic nie wskazywało na to, że źle zadziała. W przypadku dzikich zwierząt, w czasie dużego stresu, nigdy nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć, co się stanie. W dodatku ostatnio nie wiedzieliśmy, co ona ostatnio jadła, co robiła, jaki był jej stan zdrowotny. Wobec czego ten środek zadziałał w taki sposób, że małpa nie przeżyła – mówiła Jolanta Ziewiec.

UCIECZKA PRZEZ WODĘ I OGRODZENIE

Nie wiadomo jak małpa uciekła z ZOO. – Małpy u nas nie przebywają w klatce. One mają wyspę otoczoną wodą. Nie są to zwierzęta niebezpieczne. Jakoś udało się jej sforsować ogrodzenie elektryczne i wodę. Nie wiemy też, dlaczego odeszła. Powinna się trzymać swojego rodu i terenu – dodała Jolanta Ziewiec.

Poszukiwania zwierzęcia trwały prawie dziesięć dni.
 

Paweł Drożdż/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj