Dwie pracownice sortowni śmieci koło Lęborka przywłaszczyły sobie trzy tysiące złotych, które znalazły wśród odpadów. Sąd warunkowo umorzył sprawę, kobiety muszą jednak zapłacić po tysiąc złotych kary. W grudniu ubiegłego roku nieznany mężczyzna dzwonił do sortowni odpadów w Czarnówku koło Lęborka pytając, czy ktoś nie znalazł większej sumy wśród odpadów.
Nie zapisano numeru kontaktowego do zainteresowanego. Telefon jednak spowodował, że w firmie, jak nieoficjalnie ustalił reporter Radia Gdańsk, zaczęto przeglądać zapis monitoringu. Zauważono wtedy, że dwie pracownice sortowni śmieci zabrały coś z taśmy i ukryły. Sprawą zajęła się policja.
GOTÓWKA WRÓCIŁA DO WŁAŚCICIELA
Odzyskano od kobiet trzy tysiące złotych. Gotówka trafiła do właściciela, którego ustalono dzięki pracy policjantów z Lęborka. Do sadu wpłynął wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie sprawy, bo jak podkreśla prokurator Marzena Baluk gotówkę udało się odzyskać, a szkodliwość czynu nie była znaczna.
SPRAWA UMORZONA NA ROK
Sąd przychylił się do wniosku pokrzywdzonych i prokuratury warunkowo umarzając sprawę na rok. Dwie pracownice sortowni odpadów muszą jednak zapłacić po tysiąc złotych na fundusz pomocy postpenitencjarnej.