Nowy podjazd to tylko kropla w morzu ich potrzeb. Schorowane małżeństwo ze Słupska utknęło w mieszkaniu

Państwo Teresa i Andrzej Dębińscy ze Słupska utknęli na dziesiątym piętrze wieżowca, w którym mieszkają. Oboje są po udarach, z niedowładem lewostronnym. W morzu potrzeb, które mają, dziś marzą tylko o jednym. O wyjściu z domu. Do tego potrzebny jest im jednak podjazd do klatki schodowej. Ten, który jest teraz, nie spełnia swojej funkcji. Słupszczanie skazani są więc na pomoc znajomych i rodziny.

– Mamy po 70 lat, oboje. 3 lata temu przeszłam radioterapię. Miałam sepsę, więc znowu nie mogłam chodzić. Jestem już po dwóch udarach. Mam niedowład lewej strony, chodzę powolutku, prawie w ogóle. Maż kilka lat temu pisał podania do spółdzielni w sprawie tego podjazdu, powiedzieli mu wtedy, że nie ma pieniędzy i nie zrobią nam podjazdu do klatki schodowej. Mąż się mną opiekował cały czas, ale w tym roku, w lutym, miał zawał – mówi Teresa Dębińska.

– Jak małżonka miała udar, to ja byłem jeszcze na chodzie. Dawaliśmy sobie jakoś radę – dodaje Andrzej Dębiński.

KROPLA W MORZU

– Mąż dwa lata temu miał zawał, a kilka miesięcy temu udar. Nie może się ruszać sam, nawet do toalety – tłumaczy Teresa Dębińska.

– Raz na dwa tygodnie przyjeżdża syn z trasy i zabierze nas na spacer, czy do lekarza. Chcielibyśmy móc robić to sami. W tej chwili opiekuje się nami znajoma, która nam ugotuje, nakarmi, ubierze, umyje, położy do łóżka. Opiekunka nam się nie należy, bo przekraczamy dochód. Pieniędzy mamy mało. Leki, opłaty, jedzenie, rehabilitacja męża – na opiekunkę nam już nie wystarczy. Z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przyznano nam asystentkę. Tylko po co nam ona, skoro przychodzi na chwilę i nie może nam pomóc? Jest bardziej jak osoba do towarzystwa. Nam potrzebny jest ktoś, kto nas umyje, przebierze, poda jedzenie i położy do łóżka wieczorem. A pomocowe miejskie instytucje wieczorem nie pracują. Ten podjazd to kropla w morzu – mówi Teresa Dębińska.

ŻYCIE W POTRZASKU

– Sam nie mogę nic zrobić i małżonce też nie pomogę. Mam całkowity niedowład lewej strony. Jesteśmy w potrzasku – dodaje Andrzej Dębiński.

Państwu Dębińskim pomaga znajoma oraz najbliższa rodzina, ale oboje wymagają stałej opieki. – Jestem u nich codziennie. Przecież ich nie zostawię. Oni są jak dzieci, przy których wszystko trzeba zrobić – mówi Ewa Kowalska znajoma państwa Dębińskich. – Wychodzę wieczorem i nigdy nie wiem, co zastanę rano. Ten podjazd to ogromne ułatwienie dla wszystkich. Opiekunka to marzenie. To, co trzeba zrobić dziś, to remont łazienki. Pod prysznicem jest za mało miejsca Materiały są, brakuje tylko wykonawcy. Ci albo nie mają czasu, albo chcą „bajońskie” pieniądze, których ani ja, ani Teresa z Andrzejem nie mają – dodaje Ewa Kowalska.

ODPOWIEDŹ SPÓŁDZIELNI

Niestety, prezes spółdzielni mieszkaniowej „Kolejarz” ze Słupska pan Tomasz Pląska nie znalazł czasu na spotkanie. Mailowo poinformował o tym, że zarząd spółdzielni problem zna, choć na jego rozwiązanie pani Teresa i pan Andrzej będą musieli jeszcze poczekać.

Zgodnie z przekazaną nam informacją budowa odpowiednich urządzeń przy kolejnych klatkach schodowych budynków wysokich będzie realizowana w kolejnych latach.

 

Posłuchaj materiału dziennikarki Radia Gdańsk:

 

 

 

Joanna Merecka-Łotysz/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj