Mieszkańcy Wrześcia w gminie Wicko nie chcą biogazowni. „Jeśli powstanie, wyprowadzimy się”

Mieszkańcy Wrześcia w gminie Wicko protestują przeciwko budowie biogazowni. Inwestycja ma powstać prawie pod oknami mieszkańców. Choć będzie to obiekt nowoczesny, obawiają się, że fetor, powstający przy produkcji biogazu, będzie zbyt uciążliwy i spowoduje znaczący spadek wartości nieruchomości.


Pod petycją o wstrzymanie rozpoczętej budowy podpisało się około 200 mieszkańców gminy Wicko. Władze gminy uspokajają, że będzie to na tyle nowoczesny obiekt, że niepokojący zapach może pojawiać się wyłącznie w momencie dostarczenia surowców do produkcji biogazu.

BĘDZIE SZCZELNIE?

– Zgodnie z wydaną decyzja środowiskową wszystko ma być przechowywane w hermetycznych zbiornikach z uszczelnionym podłożem – zapewnia Beata Ozimek z Urzędu Gminy w Wicku. – Mogą być jakieś chwilowe uciążliwości przy przeładunku. Ale to jest taki typowy, wiejski zapach, jaki występuje w okresach jesienno-wiosennym podczas wywożenia obornika.

„WYPROWADZIMY SIĘ”

– Boimy się tego smrodu – mówi Roman Nowak z Wrześcia.  – Jak wtedy wyjść z dziećmi na spacer? Jak otworzyć okna w domu? Biogazownia powstaje zaledwie kilkaset metrów od naszych domostw, a wiadomo, że mają one bardzo złą sławę wynikającą właśnie z wydzielania odoru, który potrafi zniszczyć życie. Poza tym, jak można powiedzieć, że natężenie tego fetoru jest zbyt małe? To jest wartość niemierzalna, bo inwestor powie, że jemu pachnie fiołkami i dolarami, a mieszkańcy będą mieli problem, żeby wywiesić pranie. I tutaj tak naprawdę nie chodzi nam o to, że inwestycja powstanie, tylko o to, w którym miejscu. Szczególnie, że w naszej gminie jest wiele terenów, na których bez problemu mogłaby ona powstać – dodaje.

– Już poinformowałem swoich pracowników, że jeśli biogazownia powstanie, to rozwiążę firmę, sprzedam gospodarstwo i się wyprowadzę – zaznacza Daniel Mularczyk prowadzący biznes we Wrześciu. – Dodatkowo niedawno urodziło mi się dziecko, nie narażę go na życie w smrodzie.

Protestujący twierdzą, że nie są przeciwnikami samej inwestycji, ale jej lokalizacji.

BUDOWA PLANOWANA OD DEKADY

O tym, że biogazownia ma powstać mówiono już od 2011 roku. Już wtedy sporządzono miejscowy plan zagospodarowania, w którym sporny obiekt był uwzględniony. Informacje pojawiły się mediach, na tablicach ogłoszeń oraz w prasie. W tym samym roku przeprowadzono konsultacje, na których pojawiły się zaledwie 3 osoby. To one złożyły podpisy pod protokołem. Kilkadziesiąt innych osób zostało zaproszonych na nieformalne spotkanie z inwestorem, który rok później zasponsorował m.in sołtysom wyjazd do Niemiec do działającej na tamtym terenie biogazowni. Po tej wizycie kilkanaście kolejnych osób również podpisało się pod pismem, że nie sprzeciwiają się budowie.

– Mieli się zapoznać jak działa, sprawdzić czy śmierdzi, jak to jest uciążliwe, tylko nikt nie umie lub nie chce podać miejsca, w którym ta biogazownia się znajdowała – dodaje Roman Nowak.

SĄ DECYZJE I ZEZWOLENIA

W 2012 roku Rada Gminy Wicko zgodziła się na inwestycję. – Uzyskaliśmy wszelkie potrzebne zgody – zapewnia Beata Ozimek. – Wydano trzy decyzje środowiskowe, w których określono, że do produkcji gazu mogą być w wykorzystywane tylko odpady pochodzenia roślinnego, czyli kiszonka kukurydziana, sianokiszonka i gnojowica, kategorycznie zakazano stosowania pulpy ziemniaczanej, przemysłowych odpadów ściekowych i odpadów rybnych oraz zwiększono dopuszczalną moc biogazowni z 850 KW do 999 KW. 

– O tym, że budują już tę biogazownię, dowiedzieliśmy się w momencie, gdy na miejsce wjechał ciężki sprzęt. Zaraz zapytałem mieszkańców, czy coś o tym wiedzą. O planach wiedzieli, ale nie mieli świadomości tego, co się dzieje i co to oznacza. Natychmiast rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów, aby wstrzymać budowę na początkowym etapie, zanim poczyniono jakiekolwiek poważniejsze inwestycje. Nikt nie pomyślał, że niedaleko jest rezerwat przyrody, kilka kilometrów w linii prostej jest morze, a w nasze tereny przyjeżdżają turyści i sportowcy, aby czynnie uprawiać różne dyscypliny. To zabije naszą gminę – uważa Roman Nowak. 

KORZYŚCI DLA GMINY?

Urzędnicy z gminy Wicko wprawdzie pokazują wszelkie dokumenty mówiące o bezpieczeństwie i braku uciążliwości inwestycji na życie, nie umieją jednak odpowiedzieć na pytanie, jakie korzyści przyniesie dla gminy budowa biogazowni. Dopiero po pytaniu, czy do gminy będą wpływać podatki z tego tytułu, uzyskaliśmy twierdzącą odpowiedz. 

– Jeżeli podpiszemy stosowne porozumienia, to mieszkańcy gminy i instytucje będą mogły korzystać z dobrodziejstw energii płynącej z biogazu. Tym bardziej, że w województwie przyjęto uchwałę antysmogową. Musimy mieć więc w głowie taką świadomość, że wkrótce będziemy zmuszeni przez przepisy, aby czerpać ciepło z odnawialnych źródeł energii – wyjaśnia Beata Ozimek.

– Za utracone z tego powodu korzyści najprawdopodobniej pozwiemy organ wydający decyzję, czyli samorząd – ostrzega Roman Nowak.

Posłuchaj materiału

 

Marcin Kamiński

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj