Podtapianie Słupska po intensywnych deszczach to wciąż spory problem. Władze miasta szukają skutecznych rozwiązań

Temat zalewania słupskich ulic i poszukiwania rozwiązań dla poprawy zagospodarowania wód po intensywnych opadach (retencji) zdominował niedawne cotygodniowe spotkanie władz Słupska z dziennikarzami.

Zaczęło się od artykułu w „Głosie Pomorza”, w którym głos zabrał radny Zbigniew Dobkowski. Napiętnował sposób realizacji budowy bloków mieszkalnych przy ulicy Szczecińskiej, na działce po dawnej fabryce obrabiarek SAFO.

BRAK NATURALNEGO ODPROWADZENIA WODY

Działka ta leży poniżej planowanej budowy zbiornika retencyjnego, pod boiskiem szkoły rolniczej.

– Na tym terenie wybudowanych zostanie kilka bloków, a zagospodarowanie terenu obejmie m.in. budowę parkingu o powierzchni siedmiu tysięcy metrów kwadratowych ze ściśle ułożonej kostki brukowej. Kolejny brak naturalnego odprowadzenia wody skutkować może pogorszeniem i tak trudnej sytuacji retencyjnej w tym rejonie obsługiwanym przez kolektory odbioru wód opadowych nr 6 (Pisłudskiego) i nr 9 (przy ul. Szczecińskiej). To właśnie te kolektory nie nadążają odbierać deszczu w razie gwałtownych opadów, na czym najbardziej cierpią mieszkańcy notorycznie zalewanych ulic Kossaka i Piłsudskiego – wyjaśniał Zbigniew Dobkowski.

Radny zarzucał urzędnikom brak wyciągania wniosków w sytuacji, gdy kolejne inwestycje deweloperskie (ale nie tylko) pogarszały sytuację w newralgicznych rejonach miasta. Zdaniem radnego, urzędnicy powinni stawiać wyższe wymagania inwestorom w zakresie budowania zbiorników retencyjnych przy okazji budowy osiedli.

NIE BYŁO BŁĘDÓW

Do sprawy odniosła się prezydent Słupska Krystyna Danilecka–Wojewódzka, z determinacją zapewniając, że o żadnych błędach mowy być nie może. Głosem Tomasza Orłowskiego, wicedyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej wyjaśniono, jak inwestor z SAFO zgodził się na zaproponowane przez miasto restrykcyjne systemy odprowadzania wody tak, aby kolektory miejskie nadążały odbierać wodę.

Problem takiej, a nie innej zabudowy parkingu, urząd tłumaczył swoim brakiem wpływu wynikającym z ograniczeń ustawowych na to, co i jak buduje inwestor.

Dyrektor Orłowski podkreślał wagę kolejnych inwestycji, które miasto wkrótce poczyni w zakresie rozbudowy kolektorów i zbiorników retencyjnych, co ma spowodować znaczącą poprawę sytuacji. Jeszcze we wrześniu rozpocznie się realizacja planowanej od kilkunastu lat budowy wielkiego zbiornika retencyjnego, o pojemności 15 tys. m. sześciennych, przy ulicy Szczecińskiej. Ponadto na finiszu są prace projektowe w zakresie budowy dużego zbiornika na ulicy Piłsudskiego. Wybrano odpowiednie miejsce, a miasto wystąpiło o rządowe dofinansowanie inwestycji w wysokości 95 proc. kosztów. Zdaniem dyrektora Orłowskiego inwestycja ta ma szansę na realizację już w przyszłym roku.

CO DALEJ Z BUDOWAMI

Trudno jednak być wielkim optymistą wobec powstających w tej części miasta kolejnych inwestycji deweloperskich. Kolejne działki będą zabudowywane. Jak się dowiedzieliśmy, o pozwolenie na budowę bloków starać się będzie inwestor chcący budować kolejne budynki tuż przy skrzyżowaniu ulic Kossaka i Fałata. Znajduje się tu spory ogród będący naturalną zlewnią. Za chwilę zniknąć mają zbudowane tu dwa stuletnie domy ze wspomnianym ogrodem i ruszy budowa bloków mieszkalnych.

Wacław Łutowicz, mieszkaniec ulicy Kossaka, który zmaga się z problemem zalewania od lat, śledzi więc postępy i zmiany w tym zakresie. – Miasto robi ostatnio sporo, aby poprawić sytuację – mówi Łutowicz, emerytowany meteorolog, który mieszka na ul. Kossaka od ponad pół wieku. – Nie jestem jednak pewien, czy są to działania wystarczające, a przed wszystkim systemowe. Pod koniec lat 60. ub. Wieku rejon Kossaka – Chełmońskiego to był „koniec miasta”, praktycznie już wieś. Jeździły tu furmanki, a wodę odprowadzał po prostu rynsztok. Potem pojawiły się osiedla z wielkiej płyty, centra handlowe, a kolejne tego typu budowy są planowane. Inwestycje retencyjne i w sieć wodno–kanalizacyjną od lat nie postępują wraz z tą dynamiczną rozbudową.

Wacław Łutowicz zwraca uwagę na kolejną budowę dużego osiedla domów już za rogatkami miasta, na terenie gminy Kobylnica. – Można sobie śmiało wyobrazić, że będą znacząco przyczyniać do tworzenia zlewni wzdłuż mocno nachylonej ulicy Szczecińskiej, i nie ma pewności, że wielki zbiornik retencyjny przy szkole rolniczej załatwi cały problem zalewania deszczówką miasta – dodaje.

Krzysztof Nałęcz/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj