Policja umorzyła dochodzenie w sprawie pijanej załogi jachtu, który zamiast do portu w Ustce wpłynął na plażę. Biegły nie był w stanie jednoznacznie ustalić, czy sternik jednostki był nietrzeźwy w czasie kierowania jachtem.
Jacht Nautilio z Gdańska osiadł na plaży pod koniec lipca tego roku. Kapitanat portu w Ustce wezwał policję, bo od trzech członków załogi urzędnicy wyczuli alkohol. Jak się okazało po badaniu alkomatem, sternik jachtu miał 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Podczas przesłuchania 48-latek nie przyznał się do sterowania pod wpływem alkoholu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że załoga twierdziła, że alkohol piła dopiero na plaży, po tym, gdy jednostka wpadła na mieliznę.
PILIŚMY, ALE PO ZDARZENIU
W związku ze zdarzeniem z dnia 25 lipca dotyczącym podejrzenia kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości funkcjonariusze prowadzili dochodzenie. W ramach pracy nad sprawą m.in. przeprowadzili badania na zawartość alkoholu, przesłuchali świadków i powołali biegłego, który w swojej opinii nie stwierdził jednoznacznie, czy w chwili sterowania jachtem mężczyzna był w stanie nietrzeźwości. – W związku z tą opinią, postępowanie zostało umorzone – wyjaśnia Monika Sadurska z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.
Pomimo umorzenia postępowania policjanci przeprowadzą czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie dotyczące sterowania jachtem po spożyciu alkoholu
STERNIK LŻEJ POTRAKTOWANY
Zamiast za przestępstwo sternik jachtu odpowie tylko za wykroczenie, czyli sterowanie jachtem po użyciu alkoholu. To znacznie łagodniejszy zarzut. 48-latkowi nie grozi więc już kara pozbawienia wolności, ale grzywna lub areszt. Krótszy może być też okres pozbawienia uprawnień żeglugowych.
Osobne postępowanie w sprawie zdarzenia z plaży w Ustce prowadzi administracja morska. Jacht z plaży w Ustce na własny koszt usunął właściciel jednostki kilka dni po zdarzeniu.
Przemysław Woś / kan