Grupa Sierleccy Czarni Słupsk pokonali w Szczecinie Kinga 77:74. Dziewiąta wygrana słupszczan w ostatnich 10 meczach

Fot. Patryk Przyborowski/stk.czarni.slupsk.pl Mecz King Szczecin - CZarni Słupsk 74:77

Świetny mecz rozegrali koszykarze Grupa Sierleccy Czarni Słupsk w Szczecinie. Byli doskonali w obronie, mieli bardzo dobre momenty w ataku i kontrolowali większą część meczu. Mimo że w końcówce dali się rywalowi doścignąć, przetrzymali trudny moment i zasłużenie wygrali 77:74.

Tego meczu można było się obawiać. Po wzmocnieniach King ma szeroki skład, złożony z wartościowych graczy i jest zdeterminowany aby awansować do play off. Z Czarnymi gospodarze chcieli i powinni wygrać, tak jak w pierwszym meczu w Słupsku.
Czarni z kolei przyjechali do Szczecina z problemami. Ostatnie dni zespół nawiedziła plaga chorób i kontuzji. Zespół trenował w okrojonym składzie. Źle czuł się Marek Klassen, Beau Beech wyszedł na boisko w masce z pleksi (okropne sine i krwawe podbiegnięcia obu oczu po uderzeniu w twarz i nos), a na jednym z ostatnich treningów, z powodu skręcenia kostki, całkowicie wypadł ze składu na ten mecz Kalif Young.

ŚWIETNA OBRONA OD PIERWSZYCH SEKUND

Ale na boisku nie było widać tych problemów. Słupszczanie rozpoczęli z animuszem, taktycznym pomysłem i całkiem niezłą realizacją przedmeczowych założeń. Imponująca była gra Czarnych w obronie. Przed meczem budziło to najwięcej obaw. King łapiący wiatr w żagle rozpędza się w ataku i jest Kingiem groźnym i trudnym do zatrzymania. Punktowym i mentalnym liderem zespołu jest dynamiczny i obdarzony trudnym do obrony rzutem Stacy Davis. To być może najsolidniejszy gracz w polskiej lidze. Zawsze gwarantuje dwucyfrowe zdobycze punktowe, walkę o zbiórki i siłę fizyczną w obronie i ataku. – W odpowiedzi mamy Bo Beecha i Dawida Słupińskiego. Jeśli Bo szybko złapie faule, możemy mieć kłopot z Davisem – przestrzegał przed meczem drugi trener Czarnych Łukasz Seweryn.
Tymczasem Amerykanin ze Słupska nie miał tym razem problemów z faulami, za to już na początku dwukrotnie fantastycznie zatrzymał Davisa w obronie. Później słupszczanie radzili sobie z nim równie dobrze i lider Wilków był coraz bardziej sfrustrowany, co odbijało się negatywnie na jego grze.

Czarni grali skoncentrowani, cierpliwie, znakomicie kontrolując tempo gry. Zasłony stawiono solidnie, a tak ważne w obronie zespołowej przekazywanie krycia działało momentami perfekcyjnie. W efekcie strzelcy Kinga dochodzili do pozycji z trudem, nie były to pozycje łatwe i bardzo często pudłowali.

SŁUPSKIE PENDOLINO ODJEŻDŻA

Za to atak Czarnych, mimo pracochłonnej obrony, funkcjonował w tym meczu bardzo dobrze. Tym razem aż 20 asystami nieomal solidarnie podzieli się Billy Garrett, Marcus Lewis i Marek Klassen. Kapitan Czarnych znów błysnął jako strzelec (cztery trójki w ważnych momentach). Lewis nie zdobył tym razem wielu punktów, ale do solidnego występu dołożył 10 zbiórek i nie dał wielu szans rywalom na ponawianie ataku.

Po wygranej w pierwszej kwarcie, w drugiej Czarni na chwilę stracili prowadzenie, by za chwilę zanotować fenomenalny zryw. 18 zdobytych punktów przy zerowych stratach zrobił na rywalach piorunujące wrażenie. Pochwalić należy cały zespół, łącznie z graczami rezerwowymi, którzy wykonali świetną pracę. Dawid Słupiński był bezbłędny w ataku, Jakub Musiał w 14 minut zdobył 11 punktów, a po wejściach Bartosza Jankowskiego obrona Czarnych nic nie traciła na jakości. Do przerwy Czarni prowadzili 10 punktami, a w III kwarcie nadal grali koncertowo w obronie.

 

KTO LEPSZY W OPANOWANIU I ZIMNEJ KRWI?

W tym meczu przekonaliśmy się jak przewrotną grą jest koszykówka. Ale m.in. na tym polega jej atrakcyjność. Tuż przed końcem III kwarty Czarni wygrywali zdecydowanie, różnicą aż 19 punktów (45:64) i po kolejnej świetnie wybronionej akcji ruszyli z łatwą kontrą. Lewis zagrał jednak zbyt fantazyjnie do Jankowskiego i ten nie miał szans złapać piłkę. Zamiast więc równo z syreną zdobyć punkty dające ponad 20 punktową, bezpieczną już przewagę, gospodarze, a dokładnie wychowanek Czarnych Kacper Borowski, trafił w ostatniej sekundzie szalony rzut trzypunktowy oddany z odległości 10 metrów. To przywróciło Kingowi nadzieję.

I tej nadziei szczecinianie uchwycili się mocno w ostatniej kwarcie. Obudził się mało wcześniej widoczny Filip Matczak (12 pkt. w tej części gry), zespół wsparł wreszcie Davis i Wilki Morskie złapał taki oczekiwany wiatr w żagle. Przewaga Czarnych topniała w oczach i po trzypunktowej akcji Matczaka 100 sekund przed końcem gospodarze objęli minimalne prowadzenie 72:71. Widmo porażki mimo, świetnej gry, zajrzało słupszczanom w oczy. Ale tego dnia byli po prostu lepsi. Przy przewadze Kinga 74:73 Garrett, choć nie jest pewnym strzelcem z dystansu, trafił trójkę przesądzającą o cennej wygranej.

Fot. Patryk Przyborowski/stk.czarni.slupsk.pl Mecz King Szczecin – Czarni Słupsk 74:77

PEWNOŚĆ, CHARAKTER i SIŁA LIDERA

– Kiedy w takim meczu gospodarz przełamuje cię po twoim wysokim prowadzeniu, bardzo ciężko wygrać mecz. Tym bardziej cieszy, że pokazaliśmy charakter i zimną krew – powiedział po meczu trener Cesnauskis.

Bardziej dosadny był Mikołaj Witliński, który bez wsparcia Kalifa Younga radził sobie bardzo dobrze. – Gdybyśmy przegrali, chyba trzeba by było zapłakać. Ale w tej trudnej końcówce udowodniliśmy, że tego dnia byliśmy lepszą drużyną. King gra bardzo twardo, fizycznie, ale właśnie takiej grze rzuciliśmy wyzwanie.

Zespół Czarnych wsparła w Szczecinie liczna grupa słupskich kibiców. Do dużej i efektownej hali Netto Arena przybyło ich ponad 200 i jak zwykle byli szóstym zawodnikiem drużyny. A z kibicami gospodarzy dodali widowisku efektownego wyrazu.
Wygrana Czarnych znacznie przybliża ich do zajęcia wysokiej pozycji przed play off. Na razie z 18 wygranymi przy pięciu porażkach są zdecydowanie najlepszym zespołem ligi. I co ważne, udowadniają to także swoją grą.

King Wilki Morskie Szczecin – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 74:77 kwarty: 12:15, 22:29, 14:20, 26:13

King: Matczak 15(2×3), Langevine 13, Schenk 13(4), Davis 11, Richardson 9 oraz Borowski 8(2), Kikowski 3(1), Threatt 2, Dorsey-Walker 0
Czarni: Garrett 16(2), Klassen 15(4), Lewis 9(1), Beech 7(1), Witliński 7 oraz Musiał 11(1), Słupiński 8(1), Jankowski 4

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj