4 lipca 1977 roku z podziemi kościoła św. Jacka wydobyto sarkofagi księżnej Anny de Croy oraz jej syna, księcia Ernesta Bogusława de Croy. Władcy Słupska i tej części Pomorza zmarli w siedemnastym wieku. Do roku 1977 ich sarkofagi nie były otwierane i badane przez naukowców.
Pogrzebowi książąt towarzyszyła legenda-klątwa, zapowiadająca śmierć osób, które naruszą spokój spoczynku de Croyów. – Ale nic takiego się nie wydarzyło – mówi były dyrektor Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku Mieczysław Jaroszewicz. – To prawda, że część osób, która uczestniczyła w otwieraniu krypty czy sarkofagów, już nie żyje, ale to raczej kwestia upływu czasu, a nie klątwy – dodaje.
Ta operacja budziła wtedy sensację, bo to były autentyczne pamiątki po Gryfitach – postaciach, które dla Słupska miały ogromne zasługi. – Po otwarciu trumien i wraz z dopływem powietrza część szat książęcych po prostu się utleniła, marniały w oczach – dodaje Mieczysław Jaroszewicz. – Po wyjęciu sarkofagów pojawił się pomysł, żeby trafiły do muzeum z kościoła. Ale one nie mieściły się w żadne drzwi. Tymczasowo trafiły więc do Młyna Zamkowego. Potem wymontowano kraty z okien w Zamku Książąt Pomorskich i sarkofagi transportowano wózkiem widłowym z Famarolu – opowiada.
Szczątki książąt w nowych urnach pozostały w krypcie w podziemiach kościoła św. Jacka.
Posłuchaj opowieści o otwarciu krypty de Croyów:
Przemysław Woś/kan