Władze Słupska chcą kontynuować program dofinansowania in vitro. Samorząd chce do roku 2027 weprzeć w ten sposób sześćdziesiąt cztery pary. Program ma kosztować 400 tysięcy złotych.
Zgodnie z założeniami, w każdym roku funkcjonowania drugiej edycji programu korzystać ma z niego szesnaście par. Ostatni rok zostanie przeznaczony na rozliczenia projektu.
Radna Renata Stec z klubu Platformy Obywatelskiej podkreśla, że poprze projekt. – Jestem całym sercem za. Trzeba być wdzięcznym, że nauka daje nam dziś takie możliwości i każde dziecko jest ważne. Mamy ujemny przyrost naturalny. Trzeba robić wszystko, by dzieci rodziło się jak najwięcej – dodaje.
„WĄTPLIWOŚCI NATURY ETYCZNEJ”
Anna Mrowińska z PiS podkreśla, że nie podjęła jeszcze decyzji, jak zagłosuje.
– Mam wątpliwości natury etycznej, bo to de facto nie jest leczenie niepłodności. Muszę to dokładnie przemyśleć. Nie dyskutowaliśmy jeszcze w klubie, jak zagłosujemy w tej sprawie. Ja jestem zwolenniczką naprotechnologii – przyznaje radna PiS.
EFEKTY POPRZEDNICH LAT PROJEKTU
W latach 2018-2022 w pierwszej edycji programu in vitro w Słupsku przyszło na świat trzydzieścioro troje dzieci. Zgłosiło się siedemdziesiąt osiem par, z których cztery skorzystały z więcej niż jednej procedury zapłodnienia pozaustrojowego.
Przemysław Woś/pb