Kolejne złe wiadomości dla właścicieli aut spalinowych. W przyszłym roku światło dzienne może ujrzeć nowa opłata. Dotknie ona właścicieli pojazdów napędzanych benzyną i ropą.
Podatek od aut spalinowych – bo taka nazwa się przyjęła – wstępnie ma zacząć obowiązywać w trzecim kwartale roku 2024. Będzie to jednorazowa opłata, wyliczana na podstawie parametrów silnika. Natomiast od 2026 roku taki podatek kierowcy płaciliby raz w roku. Może on wynosić nawet kilka tysięcy złotych, choć są to na razie szacunkowe kwoty. Rozwiązanie zaproponowała Unia Europejska, a Polska przyjmując Krajowy Plan Odbudowy zobowiązała się do tego, że wprowadzi tak zwane kamienie milowe, między innymi związane z ekologią.
Podatek od aut spalinowych ma zachęcić do kupowania pojazdów z silnikami napędzanymi alternatywnym paliwem. Na przykład elektryków. Choć tych w Polsce z roku na rok przybywa, to dane Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych z września tego roku wskazują, że w naszym kraju zarejestrowanych jest niespełna 88 tysięcy osobowych elektryków. A liczba szybkich stacji ładowania dopiero przekroczyła tysiąc. Dla porównania jeżdżących aut w Polsce w ogóle jest około 20 milionów.
Choć jeszcze niechętnie, to pewnie kierowcy będą w końcu musieli się pogodzić z nowszymi technologiami. Plan Unii Europejskiej zakłada, że do 2035 roku auta spalinowe mają przestać być produkowane.
Zapytaliśmy słupskich kierowców, co sadzą o nowej opłacie i czy chętnie przesiedliby się do elektryków:
Kinga Siwiec/ar