Szukał czołgu w stawie, a znalazł pistolet. Mieszkaniec Słupska z wyrokiem za nielegalne posiadanie broni

(fot. Radio Gdańsk/Przemek Woś)

Radosław R. tłumaczy, że jest kolekcjonerem i hobbystą. Interesuje się historią. Podkreśla, że opowieść o zatopionym w stawie czołgu w okolicach Słupska usłyszał od dziadka. Postanowił ją sprawdzić i wtedy znalazł radziecki pistolet, tak zwaną „tetetkę”.

– Ja jestem przekonany, że tam coś jest, bo moim zdaniem tam widać coś na kształt lufy pod wodą. Miałem magnes neodymowy i rzuciłem to kilka razy do wody i wyciągnąłem coś. Jak to oczyściłem, to okazało się, że do „teteka” z doczepioną amunicją. Zastosowałem elektrolizę, ale ta broń była bardzo pordzewiała. Po jakim czasie odblokował się zamek i magazynek, ale ja bałem się z tego strzelać, bo to mogło mi wybuchnąć w rękach. Ja nawet chciałem to oddać na policję, ale traktowałem to bardziej jako rekwizyt, taką pamiątkę z poszukiwań – tłumaczył się przed sądem Radosław R.

Broń w samochodzie mężczyzny znalazła podczas kontroli policja. Radosław R. nie miał na nią pozwolenia, więc prokuratura oskarżyła go o nielegalne posiadanie broni i amunicji. Sąd Rejonowy w Słupsku skazał w piątek mężczyznę na 180 godzin prac społecznych, które oskarżony ma wykonać w ciągu pół roku.

– Tak naprawdę to ten pistolet miał wartość bardziej jako eksponat muzealny. Badania potwierdziły, że był w złym stanie i nie wykorzystywano go do popełniania przestępstw. Trudno mówić tu o realnym stopniu zagrożenia. Stąd taka decyzja sądu w sprawie wymiaru kary, ale trzeba pamiętać, że zagrożenie jest tu wysokie. Od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności – uzasadniał wyrok sędzia Marcin Machnik.

– Obrona z zadowoleniem przyjmuje słowa sądu odnoszące się do kwestii praktycznych, a mianowicie, że broń ta miała bardziej charakter muzealny. Ja podkreślałem w mowie końcowej, że nawet znaleziona amunicja była albo mocno zawilgocona, albo wręcz pozbawiona prochu – mówi obrońca oskarżonego mecenas Paweł Skowroński.

Pistolet TT-Tokariew był między innymi na wyposażeniu żołnierzy Armii Czerwonej od 1930 roku do lat 60. ubiegłego wieku. Magazynek zawierał osiem nabojów. Zasięg skutecznego strzału określano na około 50 metrów.

Wyrok nie jest prawomocny. Posłuchaj materiału reportera Radia Gdańsk:

Przemek Woś/ar

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj