Mieszkańcy Ustki obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Ich zdaniem w mieście jest za mało karetek, przez co do chorych częściej jeżdżą… strażacy. – Tak dłużej być nie może – podkreśla burmistrz Ustki Jacek Maniszewski i domaga się od urzędu wojewódzkiego zwiększenia liczby karetek.
– Ostatnio wydarzyły się dwie tragiczne sytuacje. Starszy mężczyzna został potrącony przez samochód i długo oczekiwał na karetkę. W drugim przypadku pomoc nadeszła za późno. 50-letnia mieszkanka Ustki zmarła mimo reanimacji prowadzonej przez strażaków. Gdy zespoły ratunkowe jadą ze Słupska, muszą pokonać ponad 20 kilometrów, a to zajmuje nawet 30 minut. To stanowczo za dużo – wskazuje burmistrz Ustki.
JEDNA KARETKA TO ZA MAŁO
Obaw o bezpieczeństwo mieszkańców nie kryje również radna Ustki Marta Czternastek, która uważa, że zabezpieczenie miasta tylko w jedną karetkę i liczenie na wsparcie strażaków to igranie z ludzkim życiem.
– Zabezpieczenie opieki zdrowotnej w Ustce jest niewystarczające. Strażacy mają na co dzień inne zadania. To zespoły medyczne powinny zajmować się ratowaniem ludzkiego życia. Mimo naszych apeli do wojewody pomorskiej nie dostaliśmy zgody na drugą karetkę – wyjaśnia Marta Czternastek. Jak dodała, po Nowym Roku urzędnicy ponownie złożą wniosek do Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku.
WYJAZDY STRAŻAKÓW ZAMIAST KARETEK
Kierownik słupskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego Marlena Bruhn przekonuje, że zespoły ratunkowe starają się jak mogą, ale nie zawsze udaje się im dojechać w porę, zwłaszcza kiedy w tym samym czasie jest kilka wezwań.
– Obecnie w Ustce mamy zakontraktowany jeden zespół podstawowego ratownictwa medycznego. Sytuacje, które wydarzyły się w ostatnim czasie, zweryfikowały, że ten zespół czasami jest niewystarczający, dlatego dyspozytorzy mają uprawnienia, aby zadysponować w takiej sytuacji jednostki straży pożarnej – wyjaśnia Bruhn.
Według danych z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku od kilku lat liczba wyjazdów „zamiast karetki” wzrosła o kilkaset procent.
– Coraz częściej zdarzają się takie sytuacje i to nie tylko w Ustce. Ratujemy ludzkie życie niezależnie od okoliczności. Jeśli jest taka potrzeba, to zastępujemy pogotowie ratunkowe. W naszych szeregach nie brakuje strażaków po przeszkoleniu medycznym. Często jednak jeździmy po to, aby zabezpieczyć poszkodowanego do czasu dojazdu karetki z odpowiednim wyposażeniem. Tylko w Ustce w tym roku mieliśmy prawie 50 takich sytuacji – zaznacza kpt. Kamil Padusiński z Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku.
USTKA NIŻSZYM PRIORYTETEM
Problem braku karetek pogotowia to bolączka ogólnokrajowa. Urzędy wojewódzkie przed zwiększeniem ich liczby przeprowadzają analizę funkcjonowania systemu w danym samorządzie. Dzieje się to w oparciu o wytyczne Ministerstwa Zdrowia. Według jednej z nich Ustka nie kwalifikuje się do zmian, bo… inne miasta w województwie otrzymały wyższy priorytet.
– Dysponujemy blisko setką nowoczesnych samochodów ratownictwa medycznego, które gwarantują ustawowe zabezpieczenie w przypadku nagłego zagrożenia życia i zdrowia. Ciągle monitorujemy sytuację, sprawdzamy czasy dojazdu karetek i zabezpieczenie mieszkańców na terenie naszego województwa. W sytuacji wystąpienia zagrożenia lub konieczności wprowadzenia dodatkowych zespołów ratownictwa medycznego dyspozytor jest w stanie skierować dodatkowe zespoły w każde miejsce na terenie naszego regionu. Ponadto jesteśmy w stałym kontakcie z Ministerstwem Zdrowia – wyjaśnia Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku.
Urzędnicy nie wykluczają, że w przyszłym roku druga karetka dla Ustki się znajdzie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jej sfinansowanie będzie możliwe dzięki środkom z funduszu na obronność.
Łukasz Kosik/mk





