Władze Gdańska nieugięte. Radziecki czołg nie zniknie z alei Zwycięstwa mimo protestów

(fot. Krzysztof Mystkowski/KFP)

Władze Gdańska nie usuną czołgu stojącego przy al. Zwycięstwa. Swoją decyzję argumentują stanowiskiem organizacji kombatanckich. Pozbycia się obiektu domagali się m.in. wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda, radni Prawa i Sprawiedliwości czy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

Jak informują władze miasta, „organizacje kombatanckie niemal jednogłośnie opowiedziały się za pozostawieniem pomnika czołgu przy alei Zwycięstwa w Gdańsku. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, te opinie były kluczowe dla decyzji”. – Czołg zostaje – kwitują krótko.

– Biorąc pod uwagę rekomendacje środowisk kombatanckich i historyków z Muzeum Gdańska, podjęliśmy decyzję, że czołg pozostanie na swoim miejscu i nadal będzie upamiętniał bohaterskich polskich żołnierzy walczących o Pomorze – informuje Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska.

Miasto powołuje się przy tym na stanowisko 14 gdańskich organizacji kombatanckich. – Po wewnętrznych dyskusjach 11 organizacji zadecydowało, że czołg powinien pozostać na dotychczasowym miejscu. Zdania w dwóch organizacjach były podzielone, w czym tylko jedna osoba w każdej z tych organizacji rekomendowała usunięcie czołgu. Jeden ze związków kombatanckich nie zajął stanowiska w tej sprawie uznając, że w chwili obecnej jest to temat drugorzędny – opisuje miasto.

GŁOSY PRZECIW CZOŁGOWI

Przypomnijmy, pod koniec marca wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda zaproponował władzom Gdańska pomoc w pozbyciu się z Alei Zwycięstwa radzieckiego czołgu T-34. Jak podkreślał, „epoka, gdy w Polsce stały radzieckie czołgi, już dawno się skończyła”.

Domagał się usunięcia czołgu z powodu jego historii, która kończy się nie „walką o powrót Gdańska do macierzy”, jak widnieje na pamiątkowej tablicy, ale walką z podziemiem antykomunistycznym. Jak mówił pomorski polityk, podobne rozwiązania były już stosowane w mieście. Tablicę upamiętniającą 20. rocznicę wywieszenia polskiej flagi na Dworze Artusa przez żołnierzy 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte zdemontowano wiosną 2018 roku i przekazano do Muzeum Gdańska. W tym samym roku z terenu Komendy Wojewódzkiej Policji na Biskupiej Górce zdemontowano tablicę poświęconą radzieckiemu generałowi Pawłowi Batowowi, który „z tego miejsca dowodził wyzwoleniem Gdańska”.

– Tu jest aleja Zwycięstwa. Tu powinien być zupełnie inny obiekt. Kilka lat temu moje środowisko zaproponowało, by tu umieścić pomnik poświęcony kobietom „Solidarności”. Ten ruch ma też swoją kobiecą twarz. Jego symbolem jest pani Anna Walentynowicz, ale to też panie Ossowska, Pieńkowska czy Duda-Gwiazda. To też tysiące kobiet, które zostały w domach z dziećmi, gdy robotnicy protestowali, ale tych robotników wspierały – argumentował.

Interpelację do prezydent Gdańska w sprawie usunięcia czołgu złożył w marcu radny Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Malak. – Po miesiącu otrzymałem odpowiedź, w której wyczytałem, że miasto zastanawia się, czy usunąć czołg. Nie jestem zadowolony, bo miasto tak naprawdę unika odpowiedzi. Nie ma odwagi ani usunąć tego czołgu, ani go pozostawić. Jest informacja, że to środowiska kombatanckie powinny o tym zdecydować. Pomnik jest dziełem, które ma coś upamiętniać. Pytanie brzmi, kogo czy co ma upamiętniać ten czołg – pytał wtedy Przemysław Malak.

W podobnym tonie wypowiadał się dyrektor gdańskiego oddziału IPN dr Paweł Warot. – Uważam, że miejsce tego rodzaju obiektów jest w muzeum. Ten czołg, tak samo jak i inne czołgi, znajdujące się na terenie naszego województwa czy w innych częściach Polski, miał być symbolem sowieckiego zwycięstwa, sowieckiej dominacji. Dzisiaj widzimy szerzej to, co dzieje się w Ukrainie i musimy sobie postawić pytanie, czy my, jako suwerenny i wolny naród, możemy sobie pozwolić na to, by w naszej przestrzeni publicznej znajdowały się symbole sowieckiej dominacji – stwierdził.

Z kolei Fundacja Łączy Nas Polska zorganizowała happening, podczas którego symbolicznie „zapakowano” czołg. Owinięto go czarną folią i naklejono list przewozowy z adresem wysyłki „Putler, Kreml”. – Chcemy ułatwić zadanie władzom miasta Gdańska i przygotowaliśmy zręcznie spakowany podarunek dla Putina – mówiła wtedy Natalia Nitek-Płażyńska, szefowa fundacji. Wówczas jednak, po około godzinie od zakończenia akcji, folia została zdjęta przez nieznane osoby.

oprac. mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj