Pod Konsulatem Generalnym Rosji w Gdańsku odbyła się akcja pod hasłem „Daj coś z worka dla orka”. Happening miał za zadanie uświadomić społeczeństwo, w jak bestialski sposób zachowuje się rosyjska armia względem ludności ukraińskiej.
Protestujący przygotowali lodówki, piekarniki, mikrofalówki i wiele innych produktów RTV i AGD. Wszystkie rzeczy pomalowano czerwono farbą. Są to „prezenty” dla armii, która okrada ukraińskie domy ze wszystkich kosztowności.
Na płocie można również znaleźć kobiecą bieliznę, ubrania oraz dziecięca odzież. Te „dary” mają przypominać o niezliczonej ilości rosyjskich gwałtów i mordów na kobietach i dzieciach z Ukrainy.
ROSYJSKIE WOJSKO JAK ORKOWIE
Hasło akcji „Daj coś z worka dla orka” nawiązuję do fantastycznych istot, które spopularyzował we „Władcy pierścieni” J.R.R. Tolkien. Orkowie to szkaradni wojownicy na usługach Władcy Ciemności, którzy byli wyjątkowo okrutni, prymitywni i bezwzględni. Ukraińcy podkreślają, że w podobny sposób zachowują się żołnierze Putina, mordując bestialsko cywilów, a ich domy i mieszkania plądrując i niszcząc.
Znane są doniesienia o wielkim zdziwieniu Rosjan na widok toalet w mieszkaniach. Niektórzy żołnierze nie potrafią z nich skorzystać. Przechwycono też rozmowy telefoniczne, podczas których opowiadają rodzinom, jak po raz pierwszy widzą oświetlenie uliczne.
W ŚRODĘ NASTĘPNY PROTEST
„Daj coś z worka dla orka” to kolejny już protest mieszkańców Pomorza związany z wojną w Ukrainie. Dwa tygodnie temu wyrażali oni swój sprzeciw na niewystarczające embarga nałożone na Rosję przez Unię
Europejską.
Z kolei na środę o godzinie 11:30 zaplanowano pod konsulatem milczący protest. Organizatorki w ten sposób chcą dołączyć do protestów kobiet w Tallinnie i Wilnie, które w zeszłym tygodniu stanęły przed ambasadami Rosji w workach na głowach, ze spływająca po nogach czerwoną farbą, co symbolizowało gwałty popełniane przez żołnierzy.
Kacper Kowalik/mm